czwartek, 15 marca 2018

Od Taigi C.D Gaze


Bacznie obserwowałam jego ruchy, chcąc w ten sposób rozpoznać, jak i czy w ogóle umie walczyć. Dobrze szła mu obrona, nadążał za moimi ruchami, jednak musiałam pamiętać, że sama mistrzem nie byłam. Nie raz spotykałam ludzi, którzy w walce z bronią białą mieli większe doświadczenie i potrzeba było czegoś więcej niż dobra broń. Zaciekawiła mnie jego przemiana, dwa nagie ostrza. Wyobrażałam sobie, jak lśnią na moich dłoniach. Zawsze bardziej ciągnęło mnie do walki wręcz, a teraz mogłam to mieć na wyciągnięcie dłoni. Broń, która spełnia moje wymagania, a na dodatek może okazać się przydatna, warto spróbować go ustawić i przy okazji też siebie na przyszłość. Nie chwalę się tym na prawo i lewo, ale najłatwiej zarobić na zleceniach, które często są związane z walką. Staliśmy naprzeciwko siebie z katanami, na wysokości policzków. Przez chwilę przemknął na mojej twarzy mały uśmiech. Tym razem nie chciałam zaczynać ataku, obrona jest ważna, ale nie najważniejsza. Jeśli nie umie odpowiednia atakować, to po co mieć taką broń. Dałam mu znak dłonią, aby tym razem to on ruszył na mnie. Zmarszczył brwi na kilka sekund, po czym ze skupieniem, szybko zaatakował, a z racji, że jego ostrze znajdowało się blisko mojej skóry, musiałam odskoczyć, zatrzymując zimny metal, swoim ostrzem. Przy kolejnych atak, mogłam wyczuć jego siłę. Nie raz musiałam użyć całej fizycznej siły, jaką posiadałam, aby odeprzeć ten atak. Nawet jeśli miałabym mieć poobdzierane całe dłonie, to byłam już zdecydowana.
- Siła w miarę, wolny jak ślimak, a delikatny jak zwykła baba - Mruknęłam, bardziej sama do siebie, aniżeli do niego. Wzięłam głęboki oddech, obracając w dłoni katanę. Jak poprzednio ruszyłam na niego szarżą. Spodziewał się zwykłych ataków, ale nie taki był mój zamysł i zamiar. Złapałam go za ramię, wykorzystując swój ciężar ciała i jego widoczny kac, do obalenia ciała białowłosego na ziemię. Wbiłam swoją broń w jeszcze wilgotne podłoże od rosy, wolne już dłonie oparłam o jego ramionami, a nogami przytrzymałam ręce, gdyby przyszło mu do głowy, chociażby próba ucieczki. Nie czekając na reakcję, przyłożyłam swoje usta do jego, który były miękkie i całkiem przyjemne.

O dziwo były zupełnie inne w smaku, niż z początku sobie wyobrażałam. Spodziewałam się smaku alkoholu ewentualnie tytoniu, ale zamiast tego wyczułam słodko-ostry smak, niczym truskawki połączonej z papryczką. Pocałunek, nigdy nie był dla mnie niczym ważnym, ot zwykłe połączenie warg, w moim wypadku w celu zawarcia paktu, mimo tej całej obojętności do tego procederu, poczułam teraz dziwne mrowienie w całym ciele. Nie czułam się źle, nie obrzydzał mnie, aczkolwiek, gdy poczułam język próbujący się przedostać przez me wargi, prosto do ust, cała sielanka została przerwana. Podniosłam się, siadając przy tym na jego klatce, jako że miałam katanę na wyciągnięcie dłoni, to w mgnieniu oka, znalazła się obok jego twarzy. Z moich wyliczeń wynikało, że wystarczył jeden centymetr, aby wyrządzić mu krzywdę.
- Chybiłam dzisiaj już drugi raz, trzeci strzał będzie w stu procentach celny - Zmarszczył brwi, wstając i poprawiając włosy. Spojrzałam także na kosmyk, który został ukrócony. Plus był taki, że było to w miarę proste cięcie, a minus... Minusy ten pijaczyna jeszcze zobaczy.
- Zawiązałaś ze mną pakt - Dopiero teraz ponownie podniosłam wzrok, na jego skromną osobę. Jedną dłoń trzymał blisko swoich ust, jakby analizował całą sytuację.
- No co Ty gadasz? Nie sądziłam, że jesteś aż taki bystry - Prychnęłam z politowaniem - Jak są zlecenia, nie pijesz, a co robisz w czasie wolnym to mam w dupie, tylko się nie zachlej czy tam zaćpaj na śmierć - Oparłam się o pień jednego z drzew, który stał najbliżej - Jutro widzę nową kanapę, a teraz część oficjalna.
- Czekaj! Jaka kanapa? Z tego, co pamiętam to Ty, wbiłaś w nią nóż - Podniósł dwie katany należącego do mnie.
- Gdybyś na niej nie siedział, byłaby cała. Dlatego mam w dupie jak to zrobisz, ale masz mi na jutro sprowadzić taką samą kanapę - Westchnęłam, przypominając sobie, że to jeszcze nie koniec, nasze paktu. Jeszcze jest część "oficjalna" Odepchnęłam się opuszkami palców od chropowatej powierzchni, patrząc prosto w zielone oczy mężczyzny. Zabawne, trochę nawet przypominały moje własne. Wskazałam na niego dłonią, odchrząkując. Zabierając głęboki oddech, przypomniała mi się jeden drobny szczegół.- Kurwa, zawsze o tym zapominam - Burknęłam - Jak się nazywasz?
- O takie rzeczy pyta się przed pocałunkiem z reguły - Z cichym śmiechem ułożył dłoń na karku, na co zmarszczyłam podirytowana brwi - Gaze..... Gaze Amun-Ra - Podniósł ręce w geście obronnym.
- Ja Taiga Mortem członkini zakonu Horuna, przyjmuję Cię Gaze Amun-Ra, jako mój oręż, który będzie wiernie towarzyszyć w walkach, niezależnie od tego, jak silny będzie przeciwnik, a przy tym nadaję Ci imię... - Tutaj zrobiłam większą przerwę. Przez myśl, przeszło mi, aby nazwać go po prostu przygłupem, ale w przyszłości mógłby nie służyć tak, jak powinien. Jego nazwisko skojarzyło mi się z Egiptem, pięknym i ciepłym państwem. - Nadaję Ci imię Skarrkan! A teraz Cię przywołam Twym nowym imieniem!
- Nie radzę - Mruknął, przerywając mi tym samym moją jakże ważną i oficjalną przemowę, którą kiedyś ćwiczyłam całymi dniami i nocami.
- Nikt się Ciebie o zdanie przygłupie nie pytał - Warknęłam, zaciskając i rozluźniając dłoń. Ponownie wzięłam głęboki oddech i spojrzałam na niego z pewnością - Skarrkan! - Krzyknęłam jego imię, po czym przeszył mnie ból, zaczynając od dłoni, a kończąc na dolnych partiach ciała. Upadłam na kolana, zaciskając zęby, aż do ich zgrzytu. Miałam wrażenie, że kości, a raczej kostki, znajdujące się w dłoniach, zwyczajnie się łamią i wychodzą na zewnątrz, rozrywając przy tym skórę. W życiu nie czułam takiego bólu, zwłaszcza przy zwykłym przywoływaniu broni.
- Ciiii - Spokojny głos rozległ się po mojej głowie. - Chyba połączyłem się z Twoimi kośćmi, dla mnie też nie było to przyjemne...
- Nie było przyjemne! Pojebało Cię - Warknęłam, mając łzy w oczach. Spojrzałam na swoje ręce, które otaczała niewielka kałuża krwi. Spod jasnej skóry wystawały dwa ostrza, nie wystawały jednak one zza moich palców - To kurwa boli, a nie jest nieprzyjemne!
- Muszę się wysunąć do końca... Będę delikatny.
- Brzmisz, jak mój pierwszy, tylko on chciał się wsuwać - Oparłam głowę o trawę, która przez wilgoć i chłód, sprawiała mi przyjemność. - Dawaj od razu, raz a do końca - Zacisnęłam dłonie i zęby, a także zacisnęłam mocno powieki. Zdążyłam zabrać kilka płytkich wdechów, kiedy kolejna fala bólu przebiegła przez moje ciało. Miałam ochotę teraz to wszystko cofnąć, zerwać ten cały pakt i posłać go do diabła.
- Ej... Żyjesz? - Cichy, męski i kojący głos rozbrzmiał w mojej głowie. Miał... Miał taki ładny głos i tak przyjemnie się go słuchało.
- Ta - Mruknęłam, powoli się podnosząc i opierając o drzewo, aby nie stracić równowagi. Miał rację. Widziałam, jak stal wyłania się spod mojej skóry, dotknęłam nabrzmiałego miejsca, ale w efekcie jedynie syknęłam z bólu. Ogólnie wyglądało to nieziemsko. Broń, która nie może zostać wytrącona z dłoni, której nikt nie może mi odebrać. Użyłam odrobiny swojej mocy, pomimo świadomości, że ból, jaki zaraz po raz trzeci przeszyje moje ciało, może być równie silne. Delikatne iskierki zaczęły przeskakiwać z ostrza na ostrze, ale nim zdążyłam się rozkręcić, stal "schowała" się w miejsce, z którego wyszła, co nie było bolesne, a jedynie niekomfortowe.
- Twoje dłonie - Białowłosy pojawiając się przede mną, złapał mnie za dłonie, z których sporadycznie spadała kropla szkarłatnej krwi. Wyrwałam się z niewielkiego uścisku.
- Jutro...Jutro, o 18 u mnie, musimy to poćwiczyć, zanim pójdziemy na jakieś zlecenie - Ukrywałam drżący głos i fakt, że jedyne co teraz chciałam to wejść pod prysznic. Rozerwałam rękawy od koszuli, zawiązując je na ranach.
Pomogę Ci - Po raz drugi złapał mnie pod rękę. Uparty, niczym osioł, nawet z wyglądu może mi go przypominać.
- Jutro, czego nie rozumiesz? - Odepchnęłam go od siebie, wiedziałam, że nie zrobiło to na nim większego wrażenia, ale dało mi chwilę, aby zacząć się oddalać do swojego mieszkania. Broń, która spoiła się z kośćmi, tego jeszcze nie przeżywałam.

Gaze? Wiem, wiem szału nie ma xd

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz