Głupia rudowłosa. Jeżeli myśli, że będę dawała sobą pomiatać, grubo się myli. Warknęłam pod nosem, idąc w kierunku limuzyny, gdzie czekał na mnie Timon. Otworzył przede mną drzwi, a ja po wejściu wyjęłam telefon z torebki. Zaczęłam przeglądać wiadomości, których nadal było od zawalenia. Przewróciłam oczami, zakładając nogę na nogę. Spojrzałam przez przyciemnianą szybę na szkołę, po czym westchnęłam z lekkim smutkiem na twarzy. Wbiłam wzrok w ekran telefonu.
-Panienko, wszystko w porządku?-zapytał mnie szofer, a ja spojrzałam na lusterko, w które spoglądał.
-Tak, tak. Wybacz, muszę coś zrobić.-powiedziałam, po czym zasunęłam wgląd mężczyźnie do tyłu limuzyny.
Dobrze, że ją zamontowali tutaj. Westchnęłam ciężko, po czym wyjęłam z torebki pigułki, jakie musiałam wziąć. Depresja nie żarty. Wzięłam dwie na rękę, po czym z baryka wyjęłam butelkę wody. Popiłam tabletki, po czym głęboko westchnęłam. Dostałam kolejną wiadomość.
Od Nieznany: Czyżby znowu depresja ciebie męczyła szmato? Pocieszy cię fakt, abyś wysłała nam teraz swoje zdjęcie w staniku? Chyba, że chcesz, aby szybko zdjęcia poleciały w internet...
Przełknęłam głośno ślinę, po czym głęboko westchnęłam. Zbliżyłam się do szybki, za którą siedział mój szofer.
-Za ile dojedziemy?-zapytałam.
-Za dobre 5 minut panienko. Coś się stało?
-Nie. Po prostu potrzebuję chwili dla siebie. Jak będziesz coś chciał, upomnij mnie, dobrze?
-Oczywiście panienko.
Po tym usiadłam jak najdalej od szybki, aby mężczyzna mnie nie zauważył. Sprawdziłam też po drodze, czy wszystkie szyby są pozasuwane i czy na pewno nic przez nie nie widać. Łatwo to sprawdzić, ale to moja tajemnica w jaki sposób. Odgarnęłam włosy na plecy, po czym rozpięłam swój żakiet i zdjęłam koszulkę. Skrzywiłam się, patrząc na biały, koronkowy stanik. Zakryłam swoją twarz, a potem zrobiłam zdjęcie, które szybko wysłałam, po czym się ubrałam. Czułam do siebie obrzydzenie, ale też wiedziałam, że nie robię tego z wolnej woli. Nie, nie. Wysłałam zdjęcie pod numer, z jakiego wcześniej otrzymałam wiadomość. Odwróciłam wzrok, krzywiąc się, po czym nagle zahamował samochód, co oznaczało, że jesteśmy na miejscu... Na szczęście zdążyłam...
---
Po wczorajszym wydarzeniu, nadal czuję do siebie obrzydzenie. Dla mnie jest to rzecz, jakiej nigdy nie zaakceptuję. Nauczyciel zaprosił nas na boisko. Bardzo szybko dostrzegłam, że mamy lekcje z klasami równoległymi, a klasa młodsza przyszła, aby zobaczyć jak starsi posługują się mocą. Taka teoria w praktyce dla nas, a dla nich sama teoria. Spojrzenie nauczyciela pokierowało się na mnie i zaprosił mnie na pierwszy ogień. Śmieszny żart, bo walczyłam akurat z chłopakiem, który miał żywioł ognia. Uniosłam lekko brew do góry, nie ukazując żadnej emocji. Wystawiłam delikatnie prawą dłoń do prawej, po czym spojrzałam na przeciwnika.
-Myrtenaster.-powiedziałam, a wtedy w mojej dłoni pojawił się lekki jak piórko rapier.
Uśmiechnęłam się zadziornie do chłopaka z heterochromią i dwukolorowymi włosami, a z ostrza zaczęła cieknąć woda, która uniosła się lekko w powietrze, tworząc fale. Kiedy usłyszeliśmy gwizdek, chłopak ruszył w moim kierunku. Żywioł ognia, posiada czerwone włosy po lewej stronie. Czyli zaatakuje z lewej. Uchyliłam się, po czym kucając obróciłam się wokół własnej osi o 360 stopni z wyciągniętą dłonią, a chłopak upadł. Zrobiłam nad nim salto, po czym przyłożyłam czubek swojej broni do jego szyi, patrząc na niego z pogardą.
-Ćwicz refleks. Inaczej przegrasz, Dwukolorowy.-powiedziałam, po czym odwróciłam się na pięcie, patrząc na nauczyciela.
Mężczyzna klasnął kilka razy w dłonie, a ja przejechałam palcem po ostrzy rapiera, który błysnął w słońcu. W tłumie młodych ujrzałam tą rudowłosą z wcześniej, co mnie lekko zdenerwowało. Zaczęłam obracać rapierem w dłoni, czekając, aż nauczyciel wyznaczy mi kolejną osobę do walki.
<Keya?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz