środa, 21 marca 2018

Od Keyi C.D Violett


Koniec lekcji w końcu nastąpił i wraz z nowo poznaną dziewczyną, ruszyłyśmy do mojej ulubionej kawiarenki. Ciastka, które tam piekli były jedyną rzeczą, która na prawdę poprawiała mi humor. Znałam kucharza osobiście i był z niego na prawdę dobry człowiek. Widziałam, że wkłada w swoje wypieki ogrom serca.
Nagle poczułam, że ktoś we mnie wpada i runęłam do tyłu, mocno uderzając tyłkiem o kafelki. Był to chłopak, którego widziałam w szkole pierwszy raz. Szybko przeprosił i pobiegł dalej. Widać było, że gdzieś się spieszył.
- Czy nic Ci nie jest? - zapytała Violett, podając mi jednocześnie dłoń.
Przyjęłam pomoc dziewczyny, a na moją twarz wpłyną lekki uśmiech.
- Dzięki. - rzuciłam i otrzepałam mundurek kiedy już stanęłam na obie nogi.
Powolnym krokiem ruszyłyśmy dalej.
- Pozwolę sobie zauważyć, że już drugi raz w twoim towarzystwie ktoś na mnie wpada. - zaśmiałam się. - To twoja moc?
Rzuciłam w geście żartu. Dziewczyna jednak potraktowała to bardzo poważnie.
- Przepraszam, nie jest to zamierzone działanie. - powiedziała, patrząc przed siebie. - Nie mam w posiadaniu mocy o takich działaniach. 
Zaśmiałam się, patrząc w niebo, kiedy wyszłyśmy z budynku.
- Powiedziałam coś nie tak? - zapytała, zwracając swój wzrok ku mnie.
- Co? - zdziwiłam się. Doprawdy ciężko ją zrozumieć. - Oczywiście, że nie. To było coś w rodzaju... żartu? 
Sama nie byłam pewna czy podchodziło to pod ten rodzaj wypowiedzi.
- Rozumiem. - odpowiedziała i wróciła do patrzenia przed siebie.
Uśmiechnęłam się. Nie mogłam zaprzeczyć, iż jest dziwna, ale nie mogłam też stwierdzić, że jest kimś całkowicie odrzuconym od realności. Była na swój sposób normalna i ciekawa.
Po pewnym czasie, w którym to raczej ja mówiłam, a ja towarzyszka jedynie przytakiwała dotarłyśmy do celu.
Zasiadłyśmy przy stoliku na polu przy wejściu. Obie zamówiłyśmy ciastko z truskawkami i bitą śmietaną, oblane białą czekoladą. Do tego herbatę, którą na prawdę uwielbiałam.
- To najlepsza kawiarnia. - rozmarzyłam się, opierając łokcie na stoliku i podpierając na dłoniach brodę. - Mogę Cię o coś zapytać?
Mój wzrok powędrował teraz ku broszce.
- Jasne. - jej odpowiedź pozbawiona była emocji.
- Od kogo dostałaś tą broszkę? - to pytanie jej nie zdziwiło. Możliwe, że słyszała je już wiele razy.
- Od Majora. - odpowiedziała, również na nią spoglądając. W jej oczach dostrzegłam zamyślenie, powrót do przeszłości.
Przytaknęłam uśmiechając się. Obie dostałyśmy swoje zamówienie, a podał nam je moja ulubiona kelnerka Lisa. Ładnie podziękowałam, zostawiając spory napiwek.
- Jaki on był? - nie chciałam wyjść na natrętną, ale chciałam wiedzieć.
Spojrzałam na nią i nieco posmutniałam. Jednak dziewczyna lekko się uśmiechnęła na to pytanie. Z pewnością był to ktoś bardzo dla niej ważny.

< Violett? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz