piątek, 23 marca 2018

Od Blue C.D Ferdinand

-Akurat to pytanie zadałbym tamtemu - mruknął w odpowiedzi, przekrzywiając głowę w prawo. -Możliwe, że mogłaś go pozbawić płodności w ten sposób i jak bardzo nie chciałbym, żeby miał dzieci w przyszłości, tak kopanie kogoś w krocze też nie jest zbyt… humanitarnym wyjściem? -stwierdził, spoglądając na nią kątem oka. - Fryderyk, Frytek, byle nie Ferdinand - przedstawił się ostatecznie chłopak, posyłając w moim kierunku uśmiech.
Skoro nie lubił pełnego imienia, być może oznaczało to, że zwyczajnie za nim nie przepada. W tamtej chwili jednak również odpowiedziałam na uśmiech.
-Blue, miło mi... Frytku, mogę tak mówić?- Nie widząc oznak sprzeciwu, ponowiłam wymowę.- Mógłbyś mi określić, gdzie jest punkt informacji? Potrzebuje tam się udać a, ehem, nie mam jak trafić.
Nowy znajomy w przyjaznym geście nakreślił mi jaki kierunek obrać by dojść dosyć szybko do celu. Po tym grzecznie pożegnaliśmy się i udaliśmy się ku swoim ścieżkom. Kątem oka zarejestrowałam jego transporter trzymany w dalszej dłoni. Sądząc po rozmiarach, musiał być to mały i lekki instrument, chociaż mogłam też się zwyczajnie mylić. Starałam się nie zwracać na to uwagi a za to skupić się na rozmieszczeniu trasy, jaką przekazał mi ten cały Frytek. Frytek. To brzmiało tak zabawnie, że nie mogłam się nie uśmiechnąć na samą myśl. Na szczęście, chłopak nie wpuścił mnie w maliny i zgodnie z jego wskazówkami, trafiłam do szukanego miejsca. Omijając gładko powód w jakim to straciłam mapę rozmieszczenia wszystkiego, kobieta o ciepłym uśmiechu podała mi nową sztukę mapki. Tym razem zamierzałam się o nią zatroszczyć jak o ten największy i najcenniejszy skarb.
Dopiero idąc ku swojemu pokoju zaczęłam się zastanawiać, jakby sobie Frytek poradził sobie z tym wielkoludem, gdybym nie szukała po omacku drogi. Zasadniczo to wyglądał bardzo przyjaźnie i nie jako ten typ, który jest wiecznie nabuzowany. O, właśnie! Chodzący gejzer.
-Ty...-usłyszałam cichy syk. Oho, o wilku mowa. Spojrzałam mało zainteresowana w tamtym kierunku. Znowu ten typ spod ciemnej gwiazdy.- A teraz grzecznie powiedz, jakim prawem mnie kopnęłaś. Już.
-Chyba nie mam co tu wyjaśniać- mruknęłam lodowato.- Zjeżdżaj mi z drogi.
-A niby czemu? Znowu mnie kopniesz?- Powiedział zasłaniając mi drogę.
-Skoro nalegasz- pięścią osłonił sobie krocze ale nie inne wrażliwe miejsca. Tym razem ostry cios poszedł mu w stopę a gdy się odsłonił, znowu w krocze dostał. Piszcząc niczym mała dziewczynka, opadł na ziemię skomląc. Poprawiłam koszulkę i po tym spojrzałam na niego.- W takich chwilach to się zastanawiam: serio? To był najsilniejszy plemnik?
Po tych słowach ominęłam go gładkim ruchem i skierowałam się w swoim kierunku.

<Frytko?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz