Kashim wspinał się już dobre pół godziny. Klif, by całkowicie pionowy, przez co każdy pokonany metr, był niezwykle męczący, lecz także satysfakcjonujący. Blondyn o najeżonych włosach postawił sobie za cel wspięcie się bez jakichkolwiek zabezpieczeń na samą górę. Można powiedzieć, że tylko ktoś głupi, lub szaleniec by się tego podjął. Do obu kategorii pod jakimiś względami, Kashim się zalicza. Porywczy młodziak nie zwracając uwagi na zmęczenie, oraz odrętwienie powoli przejmujące kontrolę nad jego ciałem, wytężał wszystkie siły, by wspiąć się chociaż do połowy. Im wyżej był, tym większy wysiłek zabierało nawet nabranie coraz rzadszego powietrza. Ciężko dysząc i walcząc o najmniejszy wdech, Kashim czuł jak cały drży. Przez wysiłek był oblany potem, czyli w jego przypadku nitrogliceryną, która ułatwiłaby sprawę, gdyby chciał użyć swoich mocy, jednak był zbyt zacięty, by się w taki sposób poddać. Chcąc chwycić za kolejną wąską szczelinę, dzięki, której mógłby się podciągnął, blondyn poczuł jak twarde podłoże osuwa mu się pod nogami. Cała krew napłynęła mu do głowy, spowalniając reakcję, przez co runął natychmiastowo w dół. Mężczyzna poczuł zaniepokojenie, jednak gdy udało mu się ustabilizować lot, klatką piersiową ku ziemi, powoli się uspokoił, gdyż trzeźwo wykreował plan w swojej głowie. Prędkość była zastraszająca, a do spotkania ze śmiercią dzieliło go kilkadziesiąt metrów. Przygotowując opuszki palców skierowane w dół, wywołał w ostatniej chwili, liczne mocne wybuchy, których moc uderzenia wyrzuciła jego ciało do góry, powodując, że zmieniając kierunek upadł na ziemię kilka metrów dalej turlając się przez liczne kamienie. Kashim syknął z bólu. Lepsze to i tak od rozbitej głowy na skałach. Będąc bliżej podłoża wykorzystał swoją indywidualność, by zmienić tor lotu swojego ciała, tym samym zmniejszył prędkość i mógł przygotować ciało tak, by odniosło jak najmniejsze obrażenia. Zirytowany blondyn natychmiastowo podniósł się na drżące nogi. Mimo, że w głowie zachował spokój, jego ciało było kompletnie przerażone. Uderzył pięściami w uda, jakby chcąc je otrząsnąć z szoku.
- Kuźwa znowu się nie udało! - Krzyknął wściekły, doprowadzając do kolejnych wybuchów, rozrywających ziemię wokół jego osoby. Chcąc się wyładować i odzyskać pełnię władzy w rękach, zaczął niszczyć co popadnie w zasięgu kilkunastu metrów. Strasznie frustrowało go to, że nie mógł pokonać klifu, na który wspina się od około miesiąca. Co prawda dzięki temu zaczął trenować mięśnie, o których istnieniu nie zdawał sobie nawet sprawy, jednak ciągłe porażki doprowadzały go do coraz większego szaleństwa i okrucieństwa, który wyładowywał albo na pobliskim otoczeniu, albo na ludziach w szkole.
- Wow. - Rozirytowany blondyn usłyszał kobiecy głos nadchodzący zza jego pleców. - Nie chcę przeszkadzać, ale strasznie hałasujesz. - Słysząc to młodzieniec zmarszczył gniewnie brwi.
- HHAAA? - Kashim spojrzał w kierunku nieznajomej, unosząc pogardliwie głos. - Jak Ci przeszkadza, to się stąd wynoś! - Warknął zwracając całe swoje ciało tak, by było przodem do kobiety. Była to rudowłosa, lecz ładna płeć piękna. Kashim byłby wręcz wstanie ująć, że atrakcyjna. Miłym zaskoczeniem dla jego oka, był także fakt, że była niższa od niego, co prawda parę centymetrów, ale to już sprawiało, że czuł się lepiej. Nienawidził przebywać w towarzystwie wyższych osobników, gdyż zawsze miał wrażenie, że patrzą na niego z góry, co działało mu na nerwy. Lustrując nieznajomą dalej, ujrzał także głębokie niebieskie oczy, przyszywające go na wskroś. W przeciwieństwie do szaleńczych tęczówek Kashima, kobiety były bardzo mocne, lecz spokojne. Cera w porównaniu do wielu innych rudowłosych, nie wyróżniała się, wyglądała na bardzo gładką, bez niepotrzebnych licznych skaz. Mundurek uzmysłowił blondynowi, że nieznajoma jest z jego szkoły, lecz nie kojarzył w ogóle jej osoby. Zwykle był skupiony na gardzeniu, czy posługiwaniu się innymi. Oczywiście przez fakt, że chodzi do szkoły czarodziei, wielu lubi mu dogryzać, a prze fakt, że Kashim łatwo wpada w agresje, jest to dla nich niezły ubaw. Jednakże kończą wtedy trochę lub bardziej poturbowani. Nie skupiając się jednak więcej na kobiecie, mężczyzna ponownie wywołał silny wybuch, nic nie mogło w tej chwili zamroczyć jego umysłu, przepełniającego gniew z
powodu kolejnej porażki. Licząc, że nieznajoma już odeszła, rozbił niczym porcelanową filiżankę wielki głaz stojący nieopodal. Co ma zrobić, by w końcu mu się udało? Nadal jest za mało wytrzymały? Codziennie biega i ćwiczy, potem chodzi na trening, doskonali ciało dzień w dzień i ciągle za mało. Warknął niczym niedźwiedź i uderzył w ziemię z niesamowitym impetem, powodując ogromną falę uderzeniową. Kashim wyprostował się, pokazując szeroki uśmiech napływający na jego twarz. Poczuł jak adrenalina powoli wypełnia jego ciało. Staje się coraz.. słabszy? Jakby tracąc świadomość blondyn zamrugał kilkukrotnie nie rozumiejąc co się dzieje. Ciało odmawiało mu posłuszeństwa. Widział wszystko jak za powłoką gęstej mgły. Nie zajęło to więcej niż kilka sekund, gdy padł nieruchomo na ziemię.
- Widzę, że już ochłonąłeś. - Kashim usłyszał damski głos. Otworzył powoli powieki, które zostały początkowo zrażone silnymi promieniami słonecznymi. Kobieta z wcześniej. Co się stało? Chwycił się za głowę. - Przepraszam, użyłam na Tobie swojej mocy, gdyż za bardzo się szamotałeś. - Oznajmiła nieznajoma. Wszystko wróciło do niego jak p\na pstryknięcie palcami. Na co blondyn zmarszczył brwi. O dziwo nie odczuwał gniewu, ani irytacji. Był bardziej zaciekawiony. W zaledwie kilka sekund doprowadziła do tego, ze stracił przytomność. Z jakiegoś powodu poczuł zaciekawienie osobą kucającą na przeciwko niego.
- W takim razie, jakie masz moce? - Zapytał ze spokojem Kashim wpatrując się gorejącą czerwienią w uczennicę tej samej akademii.
<Keya?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz