Przewróciłam jedynie oczami i poprawiłam włosy, które opadły na moją twarz uniemożliwiając dostatecznie dobre widzenie.
- Ty chyba na prawdę nie wiesz kiedy odpuścić. - mój ton głosu był ostry i pobłażliwy.
Patrząc na białowłosą widziałam tylko osobę, która uporczywie stara się wyprzeć własnego "ja".
- Hę?! - zatrzymała się, patrząc na mnie z góry. Jeśli uważała, że odpuszczę była w błędzie.
Na początku było zabawnie, muszę przyznać, że dostarczyła mi frajdy. Teraz jednak trafiła na bardzo niewłaściwy moment. Moje żyły zaczęła wypełniać adrenalina i gniew, powodując, że napięłam mięśnie.
Moje dłonie zacisnęły się w pięści, a oczy przykryła grzywka. Mój wzrok utkwiony był w jej ciało poszukując słabych punktów. Naszyjnik zaczynał parzyć w me ciało, czując obecność kilku duchów. Wraz ze mną zaczynały wirować w agresywnej postawie.
- Wyglądasz teraz jak nastroszony lis. Taki, który zaraz idzie do odstrzału.
Widziałam jak przyjmuje pozycję walki i lekko się uśmiecha. W tej kwestii miałam przewagę, znałam jej sposób walki. Częściowo, ale jednak bardziej niż ona mój.
- Mówiąc to powinnaś zdawać sobie sprawę jak niesamowite są te zwierzęta. - wykonałam krok w przód.
Moja dłoń uniosła się do góry i już miałam wykonać skok, kiedy ktoś złapał mnie silnymi palcami. Oprzytomniałam patrząc na owego człowieka.
- No już, wystarczy. - był to najwyższego stopnia tutaj Dyrektor. - Obie panie, zapraszam do gabinetu.
Jego ton głosu był potężny i wypełniał całe ciało. Był on starszym mężczyzną, ale w jego oczach widać było potęgę. Nie mogłam psuć własnej reputacji dla kogoś takiego jak Shura. To było czysto nieopłacalne.
- Ale... - biało włosa nadal stała naburmuszona. Dyrektor jednak nie pozwolił jej dokończyć.
- Będziesz mi się tłumaczyć w gabinecie. - ruszył na przód, a my za nim. Jak owieczki, które trzymają się pasterza aby przeżyć. Trochę żałosne.
Modelka uporczywie się we mnie wpatrywała z miną złości i pogardy. Jakbym to ja była winna temu incydentowi.
Nie zwracałam na nią jednak uwagi, znając własną wartość i możliwości. W głowie obwiniałam się za to, że dałam się ponieść emocją i nie wyminęłam jej tak po prostu jak mijam innych ludzi.
Moje silne poczucie nienawiści do niej jednak na to nie pozwalało. Miałam ochotę pokazać jej, że nie jest tutaj najważniejszą osobą, nawet jeśli jej problemy są ciężkie do zniesienia. Nie rozumie, że nie ona jedyna je posiada?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz