piątek, 16 marca 2018

Od Gaza C.D Taiga


Mężczyzna nie mógł uwierzyć, że to wszystko dzieje się na prawdę. Dosłownie kilka sekund temu obca mu kobieta wpiła się w jego wargi, tym samym uczyniając z niego jej broń. Nie miał nawet jak zareagować, wojowniczka nawet nie spytała go, czy chce w ogóle pozostać jej orężem. To do czegoś zobowiązuje! To nie zabawa! Mimo iż szok zapanował nad jego ciałem, przez co nie mógł się ruszyć, jedynie zakryć dłonią swoje usta, to wewnętrznie w cale mu to nie przeszkadzało. Wręcz przeciwnie, ręką zasłonił skrywający się uśmiech. Nawet nie pamiętał od jak dawna marzył o władającej, która go zechce. Jednak czekał go najtrudniejszy etap.
- Zawiązałaś ze mną pakt. - Powiedział Gaze bojaźliwie, czy kobieta oby na pewno zrobiła to z powodu chęci posiadania go jako oręż, lub z powodu jego wyglądu i podświadomego pociągania czarnowłosej. Kolejne odpowiedzi wskazywały, że jednak nie była to pomyłka. Kiedy kobieta chciała przejść to części oficjalnej, Gaze usłyszał coś co niezmiernie go rozbawiło. Coraz bardziej lubił swoją nową władającą.
- Jak się nazywasz? - Chłopak powstrzymał falę śmiechu, która chciała wydobyć się z jego ust, jednak nie mógł już wstrzymać krótkiego komentarza.
- O takie rzeczy pyta się przed pocałunkiem z reguły. - Ujawnił szereg białych zębów, patrząc wprost na kobietę, przy tym cichutko chichocząc. - Gaze.. Gaze Amun-Ra. - Przedstawił się bez zastanowienia. Postanowił współpracować z rozmówczynią. Z jakiegoś powodu zawsze imponowały mu stanowcze kobiety i nie do końca słodkie, oraz bezbronne. Wiedział, że okiełznanie charakteru czarnowłosej może być trudne, albo nie możliwe, ale też był pewny, że tylko on tak idealnie do niej pasuje. Święte słowa, które po poznaniu imienia chłopaka wypowiedziała kobieta stały się dla niego niczym przekleństwo. Transformacja przebiegła bez przeszkód, jednak ból który przy tym towarzyszył mężczyźnie był nie do zniesienia. Gaze nie wiedział co się dzieje, nie widział nic, nie zdawał sobie nawet sprawy czym się stał. Nigdy nie odczuwał czegoś tak niesamowitego, a zarazem okropnego. Miał wrażenie, jakby jego ciało połączyło się z ciałem Taigi, wręcz odczuwał jej emocje, pełna zdeterminowania, lecz też pożałowania, mimo wszystko walczyła zwijając się w spazmach. Umysł mężczyzny zaczął jednak odbierać coraz mniej. Niestety z powodu chwilowego odejścia od zmysłów Gaze uczynił swojej władającej krzywdę, co zrozumiał dopiero gdy poczuł ból, który przeszył jej ciało z jego powodu. Ocknął się zatrzymując jakikolwiek proces. Był.. ostrzami, ale w ciele kobiety, w dodatku połączyły się z jej kośćmi. Mężczyzna był zaskoczony, lecz nie miał czasu o tym myśleć. Władająca ciągle cierpiała, a on musiał coś z tym zrobić. jego ostrze wciąż tkwiło w jej ciele. Powinna poczuć ulgę, gdy całe wyjdzie na zewnątrz. Gaze uspokoił swój głos i oczyścił umysł, wiedząc, ze teraz potrzebuje chirurgicznej precyzji, by nie uczynić kobiecie większych szkód.
- Ciiii. - Spokojny głos rozległ jak miał nadzieję w głowie kobiety. - Chyba połączyłem się z Twoimi kośćmi, dla mnie też nie było to przyjemne... - Próbował ją w jakikolwiek uspokoić, jednać czuł, jak bardzo Taiga drży, a do tego wokół jej rąk zaczynała pojawiać się kałuża krwi. 
- Nie było przyjemne! Pojebało Cię. - Warknęła, mając łzy w oczach. Kobieta spojrzała na swoje ręce, próbując zrozumieć co mężczyzna jako oręż zrobił z jej ciałem. - To kurwa boli, a nie jest nieprzyjemne! - Wykrzyknęła po chwili. Gaze bardzo źle się czuł z tym, że to z jego powodu czarnowłosa tak cierpi. Jednak coś takiego było co najmniej niesamowite. Połączenie z kośćmi? Ktokolwiek, kiedykolwiek, gdziekolwiek doznał czegoś podobnego?
- Brzmisz, jak mój pierwszy, tylko on chciał się wsuwać. - Nawet w takich momentach miała siłę sobie żartować, a myślał, że to jego rola. - Dawaj od razu, raz a do końca. - Słysząc to nie był przekonany co do tego planu, jednak widok obolałej kobiety nie był równie przyjemny. Upewniając się, że nie wyrządzi większych szkód mężczyzna wysunął ostrze do końca. Taiga zacisnęła mocno pięści, gdy Gaze powrócił do swojej ludzkiej formy. W miejscu ostrzy zostały widoczne głębokie rany. Łatwo z czymś takim dobawić się zakażenia. Mężczyzna bez zastanowienia chwycił je w swoje dłonie by się dokładnie przyjrzeć. 
- Twoje dłonie. - Powiedział mężczyzna chcąc jakby uświadomić kobiecie ich niezbyt dobry stan. Gaze był pewny, że za każdym razem do teraz jak będzie człowiekiem, w ich miejsca pozostaną mało urodziwe blizny. Poczuł się trochę tak, jakby w swój własny sposób oznaczył kobietę, jako swoją władającą. 
- Jutro...Jutro, o 18 u mnie, musimy to poćwiczyć, zanim pójdziemy na jakieś zlecenie. - Taiga wstając z ziemi powiedziała tylko tyle chcąc się oddalić. Mężczyzna wierzył, że kobieta jest dość odpowiedzialna by opatrzyć rany, lecz poczucie winy nawet by mu na to nie pozwalało, w dodatku coś co poczuł podczas połączenia, nie dopuściłoby do tego, żeby pozostawił czarnowłosą samą. Dłonie Taigi drżały, wręcz do tego stopnia, że ledwo mogła utrzymać materiał, który wykorzystała jako bandaż. 
- Pomogę Ci. - Gaze ponownie chwycił kobietę, chcąc ją zatrzymać. Ta jedynie rzuciła mu szorstkie spojrzenie. 
- Jutro, czego nie rozumiesz? - Taiga odepchnęła od siebie białowłosego, na co on zmarszczył brwi. 
- Wszystkiego nie rozumiem, ledwo możesz zginać palce, jak chcesz to dokładnie opatrzeć? - Zapytał z widocznie zdeterminowanym wyrazem twarzy Gaze, który skrzyżował ręce na klatce piersiowej. Kobieta chwilowo wpatrywała się na swoje drżące dłonie i materiał, który stawał się coraz bardziej szkarłatny. - Nie zachowuj się jak dziecko, bo chcesz być istnie samodzielna... teraz jesteśmy partnerami nieprawdaż? - Wyraz twarzy chłopaka trochę zelżał, ukazując uprzejmy uśmiech. Taiga mimo wszystko nie wyglądała na przekonaną, lecz wymowne westchnięcie dużo powiedziało mężczyźnie, który bez zastanowienia wziął kobietę bez jej zgody na ręce.
Znalezione obrazy dla zapytania Sharrkan gif
- Co ty robisz?! - Wrzasnęła, chcąc się wyrwać lecz nie mogła. Jakby była w pełni sił może i by się jej to udało, jednak walka z bólem bardzo jaz zmęczyła, w dodatku traci z każdą chwilą coraz więcej krwi. 

- Nie pozwolę być w czasie drogi mi zemdlała, to chyba oczywiste? - Odparł podirytowany Gaze, przez tak banalne pytania. Taiga otworzyła tylko usta by powiedzieć coś jeszcze, jednak w ostatniej chwili je zamknęła. Odwróciła natychmiastowo twarz od swojego oręża i spojrzała w dół, by przykryć swój wyraz twarzy gęstymi czarnymi włosami. W sumie właśnie w tej chwili chłopak mógł się lepiej przyjrzeć swojej nowej partnerce. Kruczoczarne włosy, które w promieniach słonecznych odbijały się wręcz granatem, sięgały mu aż do połowy łydek. Zawsze lubił, gdy były długie, nie ukrywał swojego lubowania w zabawie kobiecymi włosami i napawania sie ich aromatem. Dodatkowo wyglądały na bardzo zadbane i lśniące, co dodatkowo go kręciło. Im dalej wzrok Gaza zapełzł tym więcej widział. Dlatego po kilku sekundach postawił głowę do góry, niczym kogut gotowy do porannego piania i z rumieńcami na twarzy wyszeptał.
- Mogłabyś zakryć swoje.. piersi? - Zapytał delikatnie drżącym głosem.
- Hooo.. czyżbyś się ich bał? - Odparła dziewczyna, delikatnie nakładając na nie dłonie, przez co mężczyzna ujrzał cały zakrwawiony materiał, co o zaniepokoiło. - Spokojnie nie gryzą. - Parsknęła ostatkami sił Taiga. Stawała sie blada, przez co białowłosy przyspieszył kroku. Minęło zaledwie kilkanaście minut, gdy w niesamowitym tempie Gaze wparował z dziewczyną do jej mieszkania. 

- Muszę się upewnić, że nie uszkodziłem żadnego ważnego ścięgna w twoim ciele. - Oznajmił ciemnoskóry odkładając kobietę najdelikatniej jak mógł na jej kanapę. Była na tyle słaba, że nie mogła prawie nic powiedzieć. Widząc jak Taigę oblewa zimny pot, Gaze wbiegł bez zastanowienia do jej łazienki poszukując wszędzie apteczki. Mała, zaledwie kilka szafek, co ułatwiało sprawę. Dzięki bogu żyła sama, to wszystko było zgrabnie poukładane i cel znalazł się w parę sekund. Widząc małą miskę obok siebie, mężczyzna wypełnił ją ciepłą wodą i chwycił czysty ręcznik. Siadając na przeciwko Taigi, na ziemi Gaze chwycił powoli dłoń kobiety, by nie zadań jej więcej niepotrzebnego bólu. Oddech towarzyszki na szczęście był w normie, co częściowo uspokoiło białowłosego. Zakrwawiony materiał po chwili wylądował w koszu. Gaze zaczął obmywać dłonie kobiety, by móc stwierdzić, czy zadane zostały jakieś głębsze szkody. Mężczyzna dokładnie sie przypatrywał, na szczęście nie dostrzegł niczego bardziej niepokojącego, zostało mu tak więc tylko zatrzymanie krwawienia. Nie miał możliwości zaszycia rany, co tylko utrudniało sprawę. Dotknął delikatnie czoła kobiety ustami by sprawdzić, czy temperatura jej ciała jest w normie. Niezbyt zadowolony rezultatem chwycił koc, na którym niedawno spał i owinął nim ramiona towarzyszki. Poinformował po chwili na wpół przytomną czarnowłosą, że kolejne czynności mogą trochę zapiec. Łapiąc za środek dezynfekujący oblał nim dłonie kobiety, która wydała z siebie cichy pisk i szarpnęła rękoma, które Gaze kurczowo trzymał przy sobie, co chwilę wypowiadając delikatnie "Spokojnie", "Już dobrze", "Jestem przy Tobie". Mężczyzna następnie chwycił jałową gazę i przyłożył do otwartych ran, po czym otoczył je bandażem. Chłopak widząc, ze skończył otarł pot spływający po jego czole. Takiego obrotu spraw po wczorajszej zabawie się nie spodziewał. Zaśmiał się do siebie i spojrzał na Taigę, która ze zmęczenia zapadła w ciężki sen. Uśmiechnięty ciemnoskóry ułożył dziewczynę na kanapie i wziął się za sprzątanie tego, co narozwalał przez ten czas. Wliczając w to zmycie podłóg, z krwi kobiety, posprzątanie rozrzuconych rzeczy z szafek, czy nawet zszycie kanapy, którą się dało dzięki jej materiałowi. Taiga przez to, ze długo spała, dała sporo czasu Gazowi, by ten poszedł do sklepu i przygotował jej pełnowartościowy posiłek, który zostawił na patelni, by nie wystygł. Doglądał oczywiście w międzyczasie regularnie władającej, która spała niczym niemowle, co nie mogło trwać wiecznie, czego Gaze żałował, gdy zobaczył zawistny wzrok kobiety na sobie, tuż po jej przebudzeniu. Podczas zmieniania opatrunku Taiga nagle się ocknęła i pierwsze co zrobiła to wyrwała swoją rękę z dłoni białowłosego. 
- Co ty robisz? - Syknęła nadal nieprzytomna. 
- Opatruję cię, a na co to wygląda? - Uśmiechnął się, wskazując palcem na jej już ładniej wyglądające rany. Kobieta chwile kalkulowała co się stało, po czym natychmiastowo wstała. Nim Gaze zdążył powiedzieć, ze nie powinna tego robić, tak już straciła równowagę, którą odzyskała dzięki przytrzymaniu białowłosego. - Nie powinnaś jeszcze wstawać. - Westchnął Gaze, czując jak serce mu wali niczym młot, przez chwile bał się, że już nie zdąży złapać kobiety. 
- Co się stało? Ile spałam? - Zapytała widocznie otumaniona i wyjątkowo mało nastawiona do walki, co od razu spodobało się mężczyźnie. 
- Straciłaś bardzo dużo krwi, masz nowe bandaże, więc powinny Ci starczyć na jakiś czas. Spałaś około ośmiu godzin. Pamiętaj też, byś coś zjadła, jestem całkiem dobrym kucharzem, więc mam nadzieję, że to co zostawiłem w kuchni Ci posmakuje. - Objaśnił młodzieniec z śnieżnobiałym uśmiechem na ustach. Wstał po chwili z miejsca i spojrzał oliwkowymi oczami, na jeszcze zdezorientowaną kobietę. - Będę już się zbierać, nie przemęczaj się, poćwiczymy innego dnia. - Posłał jej czuły uśmiech i chciał już wyjść, gdy nagle coś mu na to nie pozwoliło. Jak po chwili zobaczył jeszcze drżąca dłoń kobiety chwyciła jego ubranie, nakazując mu stać w miejscu. Gaze spojrzał pytająco na Taigę, która widocznie się speszył i odwróciła wzrok.
- Chciałam podziękować. - Burknęła pod nosem. - Ale mam do Ciebie jeszcze kilka pytań! - Naturalna dynamiczność kobiety powróciła, co dało znać mężczyźnie, że wszystko jest z nią jak najbardziej w porządku. Chociaż sam nie wiedział, czy ma płakać, czy się cieszyć. Po kilku minutowej rozmowie na temat co się wydarzyło przez te kilka godzin partnerzy przeszli do kuchni, by dokończyć tam rozmowę, a czarnowłosa mogłaby zjeść coś pożywnego. 
- Miałeś już właściciela? - Zapytała idąc w stronę drzwi, wraz z dokładnie ją pilnującym mężczyzną z tyłu, który tylko odpowiedział jej uśmiechem i skinieniem głową, gdy ta spojrzała w jego kierunku. - Było to samo? - To samo? Gdyby coś takiego w ogóle było możliwe! Do tej pory nie może uwierzyć w to co działo się jeszcze kilka godzin temu. Ich spotkanie było niczym przeznaczenie. 
- Nie, nigdy. - Odparł krótko, przy tym głośno ziewając. Kiedy nagle kobieta odwróciła się do niego ze widocznym zdenerwowaniem, lub coś na pokroju irytacji. Gaza od razu przeszły ciarki, nie mógł się przyzwyczaić do tego przeszywającego wzroku, a w dodatku nawet nie zdawał sobie sprawy, co źle zrobił, że rozwcieczył kobietę.
Podobny obraz
- Widząc po Tobie, ciągle przy mnie czuwałeś. - Zaczęła z poważnym tonem Taiga. - Zmieniony opatrunek, wysprzątane mieszkanie bardziej, niż było wcześniej, przygotowałeś posiłek, a nawet nie czuję od Ciebie alkoholu, czy papierosów. - Stwierdziła marszcząc brwi. - Jaki masz w tym swój interes? - Zapytała podejrzliwie, na co Gaze zrobił zdziwioną minę, po czym się roześmiał, przy tym dodatkowo sprawdzając cierpliwość swojej władającej. Kobieta naprawdę myślała, że mężczyzna chce coś w zamian, albo robił to by dopiąć jakiegoś celu. To prawda było to dziwne, jak patrząc na to jakim typem osoby jest, w sumie sam się nie poznaje. Lecz z ust Taigi wydało mu się to na tyle zabawne, że nie mógł powstrzymać śmiechu. Kiedy udało mu sie opanować, spojrzał prosto w oczy kobiety, która wyglądała na widocznie podirytowaną i wyczekującą odpowiedzi. 

- W końcu przez pakt obiecuję Ci moją lojalność. - Chłopak klęknął na jedno kolano, by po chwili przyłożyć delikatnie usta do rannej dłoni władającej, przy tym doprowadzając do spotkania się ich spojrzeń. 

< Taiga? :3 >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz