piątek, 30 marca 2018

Od Taigi C.D Gaze


Obudziła mnie dziwna pustka. Przez całą noc czułam przyjemne ciepłe, dzięki któremu mogłam przespać całą noc w całkowitym spokoju, nie budząc się i nie gapiąc w sufit, albo na innych ludzi z góry, gdy stałam na balkonie. Przetarłam oczy i niczym kot przeciągnęłam na całej powierzchni łóżka. Zaspana spojrzałam na szafkę nocną, na której leżał mój telefon. Wzięłam go do rąk, przesuwając palcem po ekranie. Zauważając, która jest już godzina, zerwałam się na równe nogi z wielkimi oczami. Jak to możliwe, że spałam aż do 10! Od godziny trwa już sprzedaż książki, na którą poluje od dobrego miesiące. Codziennie budzę się przed piątą i akurat dzisiaj musiałam zaspać. Zerwałam się z łóżka, wyciągając z dwudrzwiowej szafy jasne dżinsy i bluzę z kapturem, do tego świeża bielizna. Pomagając sobie zębami, zaciągnęłam na dłoni sznurowaną bransoletkę, biegnąc do łazienki, aby zabrać bardzo szybki prysznic i umyć zęby. Przez to wszystko zapomniałam zapukać do białych ozdobnych drzwi, za którymi kryła się nie tylko łazienka, ale także i białowłosy, który był okryty jedynie białym ręcznikiem w pasie. Trzymał suszarkę przy swoim włosach, którą musiał wyłączyć przed chwilą. Spojrzał na mnie zaskoczony, na co w tym momencie nie zwróciłam najmniejszej uwagi.
- Szybko! Mamy 10 minut i wychodzimy - Mówiąc to, ściągnęłam już z siebie wszystkie ubrania, wchodząc pod prysznic, gdzie oblała mnie lodowata woda. Nie miałam nawet czasu, żeby czekać, aż zacznie lecieć ciepła.
- Cześć. Gdzie Ci się tak spieszy? - Kończyłam namydlać swoje ciało, a spłukując je letnią wodą, spojrzałam na niego.

- Nie mi, tylko tam - Poprawiłam go, wychodząc, przelotem wycierając się miękkim materiałem. Nałożyłam dolną część bielizny, wyciskając zaraz pastę do zębów na niebieską szczoteczkę. Pomimo iż na co dzień lubiłam nosić ciemne ubrania, ta posiadałam dużo kolorowych przedmiotów, szczoteczka, grzebień, gumki do włosów, czy koce. Gaze kończył się golić, co jakiś czas spoglądając na mnie kątem oka.- Ne gap se tak, tylko ogalniaj, ziaraź nie bedze ksązek - Wymamrotałam, mając pełne usta.
- Jakich książek? - Podniósł jedną brew - Rozumiem, że idziemy do księgarni? - Zapytał ,na co pokręciłam przecząco głową - Miasta? - Ponownie pokręciłam przecząco - Czyli do galerii - Westchnął, na co zadowolona skinęłam. Doskonale wiedział, że na kupnie książki się nie skończy i wcisnę mu kolejne ubrania, które będzie musiał kupić, a może i dla siebie coś znajdę? Wyplułam białą pianę i przepłukałam usta, zakładając resztę ubrań. Użyłam jeszcze jednych z moich ulubionych perfum i pomalowałam usta delikatną szminką, która tylko podkreśliła kolor mych naturalnych ust. Spojrzałam na niego, podnosząc ręce, co miało oznaczać "No i czemu nie jesteś gotowy?". Chłopak z uśmiechem założył bluzę, używając perfum i robiąc ten sam gest. Pociągnęłam go za rękę, gdzie momentalnie włożyłam buty. - A śniadanie? - Podniósł jedną brew, na co wzruszyłam ramionami.
- Zjemy coś na miejscu, dalej chodź! - Pociągnęłam go za rękę, aby wyszedł już z mieszkania - Jeśli przez Ciebie się spóźnimy, to będziesz mi szukać tej książki po całym mieście! - Zamknęłam mieszkanie, zeskakując ze schodów - Szybko, bo jeszcze nam autobusów ucieknie - Burknęłam, ale wtedy mnie zatrzymał, cały czas trzymałam jego dłoń. Chciałam na niego nakrzyczeć, za to, że po raz kolejny nas opóźnia, ale wtedy pokazał mi kluczyki od auta.
- Lepiej autem, będzie szybciej - Uśmiechnął się, na co podniosłam brew. Nawet nie miałam czasu, aby zapytać ,o co chodzi. Zgodziłam się od razu, idąc za nim na parking. Stanęłam obok jednego ze starszych aut, w końcu nie spodziewałam się niczego więcej, jednak kiedy ze śmiechem, otworzył mi drzwi do ładnego, czarnego sportowego samochodu, musiałam zacząć zbierać szczękę z ziemi. Wsiadłam do chyba jego samochodu, zastanawiając się, skąd miał pieniądze na takie auto.
- Ukradłeś to? - Zapytałam w końcu, kiedy ruszył w stronę galerii.
- Nie - Spojrzał na mnie z uśmiechem - Kiedyś kupiłem - Wzruszył ramionami. Muszę przyznać, że przyjemnie jechało się takim cackiem. Stanęliśmy przed galerią, gdzie biegiem ruszyłam do wejścia. Dopiero kiedy stanęłam przed półką, na której na szczęście było kilka.... a może kilkanaście. Wzięłam jedną do rąk, z wielkim uśmiechem. - "Rozpal swoje emocje, rządzę namiętności w nowej odsłonie najgorętszej sagi, tego roku"? - Gaze stojąc za mną, ułożył podbródek na mojej głowie, czytając tekst, który znajdował się nad półką.
- Tak! Czekałam na to kilka miesięcy! - Mówiłam podekscytowana.
- To... Erotyk?
- I to jaki! Najlepszej autorki na świecie, ubóstwiam ją - Spojrzałam na niego ze szczerym uśmiechem - Chodźmy do kasy i na śniadanie, a później jakieś zakupy - Zadecydowałam, zanim cokolwiek zdążył powiedzieć, czy też zaprotestować.
Zrobiliśmy wszystko dokładnie w tej kolejności, co mówiłam. Usiedliśmy przy jednej z knajpek, w której podawali naleśniki na słodko, posiedzieliśmy jeszcze kilka minut, rozmawiając, chociaż to głównie ja mówiłam o fabule całej serii. Po smacznym posiłku zaczęliśmy chodzić po sklepach, co jakiś czas musiałam wepchnąć mu w ręce spodnie czy bluzkę, albo inny dodatek. Również dla samej siebie kupiłam kilka rzeczy. Od kiedy mieszkam z Gaze, nie muszę płacić całych rachunków, dzięki czemu mam więcej pieniędzy na własne przyjemności. Wychodziliśmy z kolejnego sklepu, kiedy zatrzymał mnie znajomy, piskliwy głos.
- Taiga! Cały czas mroczna, ja nie wiem, nigdy się nie zmienisz - Spojrzałam na rudą dziewczynę, z którą chodziłam kiedyś do gimnazjum. Nienawidzę szmaty... Nie chcąc robić jakichś przedstawień, zdecydowałam się ją zignorować. - A my się nie znamy, prawda - Stanęła nam na drodze, robiąc maślane oczka do Gaze.
- Mój chłopak na takie gó*wno, jak Ty nawet nie spojrzy. Także, jeśli nie chcesz dostać w ryj, jak kiedyś to zejdź mi z drogi i idź się kur*wić gdzie indziej - Zmarszczyłam brwi, patrząc na nią wręcz zabójczym spojrzeniem. Burknęła coś jeszcze pod nosem, ale z podniesioną głową złapałam Gaze za rękę - Chodź kochanie, bo jeszcze nas czymś zarazi, jak ma się dziennie więcej ku*tasów w ustach niż chleba to później nawet przy rozmowie rozsiewa się jakieś choroby - Z łobuzerskim uśmiechem, podniosłam głowę, czując swojego rodzaju wyższość, nad starą znajomą.

Gaze?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz