Obmyłem twarz wodą, by pozbyć się z niej resztek potu oraz oznak zmęczenia. Miałem ochotę wziąć zimny prysznic i zapalić papierosa na balkonie swojego mieszkania. Jednakże pozostało mi jeszcze kilka ważnych lekcji, na których moja obecność była obowiązkowa. Dodatkowe zajęć, gdzie musiałem przedstawić nowym dołączającym uczniom oczekiwania naszej szkoły i ogólnikowy zarys nauczania. Westchnąłem głośno wycierając się ręcznikiem, który nosiłem przy sobie, by zawsze był w okolicznościach niespodziewanego treningu tańca, a po tym szybkiego obmycia ciała. Niedługo kolejne wybory. Ciekawi mnie czy przez kolejny rok znowu będę musiał się w to bawić. Zawsze jest ogrom chętnych, ciekawe czy gdyby zdawali sobie sprawę, z czym to wszystko się wiąże, nadal byliby tacy napaleni. Zerknąłem na zegarek wyznaczający równą godzinę czwartą po południu. Na pewno by nie wytrzymali. Syknąłem sobie w myślach, kierując się do wyjścia z męskiej toalety.
Otworzyłem drzwi, by coś w pewnym momencie je zablokowało i nie pozwalało na dalsze ich uchylenie. Zdezorientowany spojrzałem za nie, oczekując tam czegoś na rodzaj plecaka, który muszę przesunąć, by nie przeszkadzał innym uczniom. Zaskoczony tym co dojrzałem, uniosłem brwi wysoko do góry. Przeszkodą blokującą drzwi nie był żaden przedmiot, tylko niska białowłosa dziewczyna, która trzymała dłonie na swojej twarzy, którą malował bardzo bolesny wyraz.
-Przepraszam, nic Ci nie jest? - Zareagowałem od razu podejściem do młodej kobiety, która pokiwała ostrożnie głową w obie strony. Nie spodziewałem się że ktoś będzie tak nieostrożny, by nie dostrzec otwieranych drzwi, chociaż kto wymyślił to, żeby otwierały się na zewnątrz? Osoby nieprzyzwyczajone, często stawały się takimi ofiarami, lecz nigdy bym nie pomyślał, że mi się to zdarzy. Delikatnie się pochylając, poprosiłem dziewczynę, by wzięła swoje dłonie. Zrobiła to niepewnie, gdyż najprawdopodobniej ból był nadal intensywny. Przyjrzałem się dokładnie i poczułem ulgę. Nie jest złamany - Nic Ci nie jest - Oznajmił spokojnie - Przepraszam jeszcze raz, byłem nieostrożny - Zniżył głowę
- Nic się nie stało, sama powinnam bardziej uważać - Odparła starając się wyglądać jak najbardziej poważnie, pomimo widocznie zaczerwionego nosa
- Jesteś przewodniczącą Akademii Aktorskiej "Leikari" nie mylę się? - Zapytałem poznając po oczach porównywalnych do przejrzyście czystego koloru nieba. Dziewczyna przez jej wzrost, była łatwa do pomylenia z dzieckiem, jednak lodowaty wyraz twarzy, który przebił się już przez ból, od razu dawał znać innym, że się mylą. Biła od niej siła, o której nie raz słyszałem. Władała lodem i to w bardzo zaawansowanym stopniu. - Yukino Ishihara, prawda? - Mimo, że miałem pewność kim jest, wolałem zachować ostrożność, nikt w końcu nie lubi być branym za kogoś innego.
- Owszem, a ty jesteś przewodniczącym tej szkoły, Mobius Darkhomer - Stwierdziła, bez zawahania - Miałam zaszczyt oglądać kilka twoich występów magicznych, a także tanecznych - Oznajmiła, ukazując mi wyraźny szacunek. Magowie wyższych szczebli często to zwykli aroganci, spotykając kogoś kto nie był nieudacznikiem, a do tego utrzymywał przyzwoite maniery wydaje się być idealnym kandydatem na rozmowę, której okazji nie chciałem stracić.
- Miło mi to słyszeć - Unosząc kącik ust spojrzałem na mundurek, który miała na sobie dziewczyna. Przyszła od razu ze swojego Akademika. Zaczęło mnie ciekawić, czego tutaj poszukuje - Mógłbym w czymś pomóc? - Zapytałem poprawiając sportową torbę na ramieniu, gdyż zaczęła się ześlizgiwać.
- Szukam gabinetu dyrektora - Częściowo oczywiste, często dyrektorzy nie chodzili na spotkania, z powodu nakładu obowiązków. Prowadzenie magicznych szkół, które są ukrywane przed cały światem, to trudny kawałek chleba. Dlatego wysyłani byli przewodniczący, którymi zaszczyt mieli być albo najsilniejsi uczniowie, lub Ci najbardziej lubiani. Najczęściej jednak nie mieli on nic do gadania, najlepsze wyniki, z jakiegoś powodu popularny, uznawany za idealnego kandydata. A mógłbym w tej chwili sobie przyjemnie drzemać, zamiast zajmować się największymi drobiazgami, na które guru nie miało ochoty.
- W takim razie proszę za mną - Oznajmiłem odwracając się o sto osiemdziesiąt stopni. Droga do gabinetu nie była długa, co zarazem cieszyło, a jednocześnie krzyżowało plany wymiany informacjami. Nie opłacało się już rozpoczynać tematu, dlatego zachowałem chłodną ciszę miedzy nami, co widocznie nie przeszkadzało mojej towarzyszce. Zauważyłem, że ograniczała swoje gustowne wypowiedzi do minimum, ale także pilnowała, by rozmówca nie poczuł się niewygodnie. Umiejętność, którą niewielu rozmówców posiadało. Po zaledwie dwóch minutach staliśmy już koło tabliczki, informującej, że jesteśmy na miejscu.
- Dziękuję bardzo. - Usłyszałem, zanim w ogóle wypowiedziałem jakiekolwiek słowa. Młoda kobieta ukłoniła się delikatnie, na co odparłem uprzejmym skinieniem głowy i prostolinijnym uśmiechem. Uczennica Akademii Aktorskiej zniknęła za widowiskowymi drewnianymi drzwiami, które pokrywały różnego rodzaju złote ozdoby. Dyrektorka lubiła wygodę i to bardzo. Oparłem się o ścianę naprzeciw, by znaleźć się koło okna, które uchyliłem. Wyjąłem papierosa i zapaliłem go za pomocą srebrnej zapalniczki, z której buchał złoty ogień. Postanowiłem poza gabinetem dyrektora poczekać na dziewczynę. Pewnie wielu by teraz spytało, czemu palę na szkolnym korytarzu. Uznajmy, że są równi i równiejsi, a to stanowisko pod nielicznymi względami było dość wygodne. Kiedy zawiniątko bliskie całkowitego wypalenia zostało ugaszone o parapet, z pomieszczenia wyszła dziewczyna w granatowo-białym mundurku. Odpychając się od ściany, doprowadziłem z powrotem swoje ciało do prostej postawy. Białowłosa od mnie dostrzegła i się zbliżyła. Domyślała się, że nie stałbym tutaj tyle czasu, gdybym czegoś nie chciał. Prosta i sprawna dedukcja. Kiedy kobieta, była w odległości około metra natychmiastowo wyczuła, ode mnie wyraźny odór dymu, przez który się nieznacznie skrzywiła.
- Wybacz, niestety nie posiadam przy sobie perfum, by w jakikolwiek sposób zatuszować zapach papierosów - Wytłumaczyłem z uprzejmym, lecz nic konkretnego ukazującym wyrazem twarzy. Był on obojętny, jednakże rysy na tyle delikatne, że nie powinny dać złudnych, lub negatywnych odczuć.
- Proszę się nie przejmować - Oznajmiła, po czym uniosła głowę, by spojrzeć mi pytająco w oczy. - Potrzebujesz czegoś ode mnie? - Spytała
- Chciałem porozmawiać, nie miałabyś nic przeciwko? - Uniosłem do góry brwi, jakbym już był zaskoczony odpowiedzią kobiety. Jednak uczyniłem tak odruchowo, widząc jak dziewczyna przykłada palec do ust, w zamyśleniu.
- Raczej nie - Pokiwała przecząco głową - Resztę dnia mam wolny - Odparła, bez zadawania zbędnych pytań: dlaczego? po co? w jakim celu? gdzie? Czy też stwierdziła, że sam jej niedługo wyjawię te informacje, co by wypadało takowo z mojej strony
- Niestety, mam jeszcze lekcje dodatkowe, wycieczki z pobliskich szkół, oraz młodzi magowie z całego świata przybyli bym przedstawił im naszą szkołę - Wytłumaczyłem, z delikatnie przepraszającą mimiką twarzy. Kobieta jednak nie wyglądała, jakby miała z tym problem, lub też stała w milczeniu oczekując ode mnie innej propozycji spotkania. - Może chciałabyś pójść ze mną? - Spytałem, myśląc, że jest to dość ciekawy pomysł. Uczennica Akademii Aktorskiej, przedstawiłaby także swoje poglądy, oraz zyskałaby okazję na jej prezentacje. Dyrektorka nie powinna mieć nic przeciwko, przynajmniej póki się nie dowie, a całą odpowiedzialność wziąłbym na siebie. Czekałem ostatecznie na odpowiedź, nie chciałem wszystkiego tłumaczyć, a raczej zdawałem sobie sprawę z jej błyskotliwości i szybkiej analizy, którą jedynie bym rozpraszał swoim dodatkowym wypowiedziami. Nie zajęło to więcej niż paręnaście sekund, by melodyjny głos, znów wrył się w moje uszy.
< Yukino? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz