sobota, 24 marca 2018

Od Gaze C.D Taiga


Zamieszkaj ze mną. - Mężczyzna zaniemówił słysząc te słowa. Początkowo wręcz myślał, że się przesłyszał. - Mam miejsce, wolny pokój... Poza tym nie możesz być cały czas bezużytecznym kundlem. - Kobieta uśmiechnęła się szeroko do ciemnoskórego, który był tak szczęśliwy, że wyglądał tak jakby miał zaraz się rozpłakać. Przytulił się do czarnowłosej, nie zwracając uwagi na ból przeszywający jego plecy i ramię. Był tak rozradowany, że chciał trzymać w swych ramionach kobietę, jak najdłużej. 

~Jakiś czas później~

Między dłuższymi przerwami Taiga i Gaze specjalnie opuszczali tereny swoich szkół by spędzić ze sobą trochę czasu. Najczęściej był to mały, lecz zadbany park, znajdujący się w połowie drogi, czasami jednak, gdy dzwonki się ze sobą nie pokrywały, odwiedzali swoje Akademie nawzajem. Nim się zorientowali nie potrafili bez siebie wytrzymać dłuższego czasu. Przywykli do swojego towarzystwa, wręcz zaczęło to być częścią ich życia. Rutyną, która nigdy nie mogła się znudzić, gdyż zawsze mieli nowe sposoby na spędzanie ze sobą licznych momentów. Taiga od wypadku ze zleceniem dużo bardziej otworzyła się do białowłosego. Częściej się uśmiechała, chociaż jej znane dogryzki nadal były codziennością. Zaczęli spędzać czas na rozmowach, poznając jeszcze lepiej swoje życie, zainteresowania, pasje. Mimo że porzucili temat, w którym głośno mówią o swoich uczuciach, podjęli się zbliżenia do siebie, traktować niczym nieformalna para. Gaze był tym, który inicjował jakiekolwiek bliższe kontakty, gdyż był pewien swoich uczuć, lecz w żaden sposób nie chciał do niczego zmuszać kobiety, chociaż momentami czuł przez to desperacje. Mimo to nigdy się nie poddawał i nie pokazywał po sobie tego, że chciałby usłyszeć kiedyś co ta do niego czuje. Postanowił być wytrwały i tego się trzyma, wspierając kobietę swoim anielskim uśmiechem. 

Mam dość! - Zamarudził Gaze kładąc się na kocyku, który już rozłożyła na zielonej trawie Taiga. Mężczyzna przez to, że leżał tak długo w łóżku z powodu ran, miał sporo zaległości i nadrabiał je prawie każdego dnia. Nic więc dziwnego, ze był podirytowany, oraz zmęczony. Gaze skrzyżował ręce i położył na nich głowę, jakby chcąc ukryć się przed całym światem. Kobieta z uśmiechem pogładziła go po białej czuprynie, by się uspokoił, na co ten wydał z siebie cichy pomruk, oznaczający, że jest mu przyjemnie i towarzyszka za nic ma nie przerywać. Taiga widocznie nie miała nic przeciwko, gdyż jej dłonie delikatnie muskały jego skórę. W tym czasie park przecinało wielu młodych ludzi, nie był on bardzo oddalony od niektórych Akademików, dlatego młodzież znajdowała tutaj sobie miejsce na zjedzenie lunchu. Taka przerwa w niektórych szkołach trwała od godziny do nawet dwóch, lecz nie każdemu opłacało się wracać do domu, gdyż natychmiastowo musiałby się zbierać, by zdążyć na lekcje. Szczęście dla tych co są ulokowani blisko szkół. W czasie kiedy Gaze mruczał coś pod nosem, rozżalony nad swoim losem, kobieta dostrzegła, że przyglądają mu się młode dziewczęta. Nie dało się ukryć, że był niezwykłym afrodyzjakiem i to przystojnym. Ciemna skóra, białe włosy, oliwkowe oczy, niezwykła budowa, dodatkowo zaczął ubierać się trochę bardziej cywilnie dzięki władającej, która nie raz zaciągnęła go na małe zakupy, lub sama coś mu kupowała, kiedy wpadło jej w oko. Czarnowłosa bez zastanowienia uśmiechnęła się wskazując na leżącego obok chłopaka wypowiadając wyraźnie, by młodzież wyczytała z ruchu jej ust "On jest mój". Zarumienione dziewczęta prędko odwróciły wzrok zaczynając coś szeptać między sobą. 

- Taiga... - Wymamrotał podnosząc głowę Gaze. Spojrzał prosto w oczy kobiety, które wyglądały na wyjątkowo zrelaksowane i zadowolone. - Mogę Cie pocałować? - Spytał bez żadnej krępacji. Zbyt długo chodziło mu to po głowie. Chciał ponownie poczuć jej wargi, ale tym razem na dłużej, pewniej, inaczej niż to było ostatnim razem, gdy robił to cały obolały we krwi i ledwo przytomny. 

< Taiguś? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz