Założyłam ręce na piersi i wydęłam policzki w geście niesmaku. Rozglądnęłam się po pomieszczeniu, dokładnie zapamiętując rozkład i umieszczenie poszczególnych przedmiotów. Ten pokój zdecydowanie nie należał do przyjemnych. Ściany w odcieniu szarości i sztywno poukładane książki o psychologii wcale nie przyciągały.
- Słyszałam, że znów sprawiasz kłopoty i nie przykładasz się do nauki. - pani pedagog dumnym krokiem wkroczyła przez równie ponure drzwi, o tym samym odcieniu co otaczające nas ściany. Jej równie rude włosy spięte w wysoki, przylizany kok znacznie się wyróżniały na tle wszystkich innych rzeczy tu zgromadzonych.
Mój wzrok przylepiłam do jej niezwykle poważnego wyrazu twarzy i oczach brązowych jak glina. Nie zaszczyciła mnie nawet krótkim wymienieniem spojrzeń, od razu zajęła się przekopywaniem sterty dokumentów. Jakbym w ogóle nie istniała.
Poprawiłam się nerwowo w fotelu, który uporczywie gniótł mnie w wiadomą część kobiecego ciała. Jakby i on chciał zaznaczyć, że to wielka pomyłka i najlepiej gdybym wcale się nie urodziła.
Ewentualnie to była moja wyobraźnia. Ale nie. Na pewno nie wyolbrzymiam.
- Nic się tu nie zmieniło. - skrzywiłam się, zmieniając wyraz twarzy.
- Masz wielkie możliwości. - nie uważałam tego za komplement. Nawet jeśli to był komplement. - Rozumiem, że masz swoje problemy, ale...
Wstałam, nie dając kobiecie dokończyć. Westchnęłam i podeszłam do szafki, na której stała figurka słonika. Moje zwinne palce zaczęły obracać ją wokół własnej osi, a na moje usta wkradł się mały uśmieszek.
- Staram się. - zatrzymałam słonika, kiedy przybrał początkową pozycję. Odwróciłam się do rudej pani i pokłoniłam się w pół. W odpowiedzi usłyszałam jedynie ciche westchnięcie i zrezygnowany głos, który pozwolił mi opuścić pomieszczenie.
Wywróciłam oczami, kiedy ostatecznie przekroczyłam próg tego pokoju. Kiedy dźwięk zamykanych drzwi dobiegł moich uszu, w końcu mogłam przyjąć obojętny wyraz twarzy. W recepcji siedziała starsza pani, która wyglądała na miłą. Tylko wyglądała. Podała mi karteczkę zwalniającą z bieżącej lekcji i wróciła do swoich zajęć.
Wtem obok mnie przeszedł nieznany mi człowiek. Mój wzrok od razu za nim powędrował, chcąc dojrzeć jego osobę. Udało mi się złapać jedynie roztrzepane włosy, które poruszały się bardzo płynnie. Ich kolor to nie był jedynie zwykł blond. Przez tą krótką chwilę dostrzegłam nieco złotego blasku. Chłopak był nieco wyższy ode mnie, ale jego postura była całkiem pociągająca. Szerokie barki, mocno umięśnione plecy oraz ręce. Również jego zapach składał się z dziwnych lecz przyjemnych składników. Miałam wrażenie, że jest tam mieszanka siarki i potu, ale jednocześnie męskiego perfumo. Zapach zawsze pozwalał mi lepiej zapamiętywać ludzi. Domyśliłam się, że musi to być słynny przewodniczący, który roznosi mury szkoły.
Cała sytuacja trwała zaledwie kilka, może kilkanaście sekund. Wróciłam myślami do rzeczywistości i udałam się na pozostałe jeszcze lekcje.
Wracając przez dziedziniec szkolny nie wydarzyło się nic szczególnego. Ot ptaszki pobudziły się i zaczęły wspólne igraszki, a koty uważnie im się przyglądały. Ot ludzie zaczynali się budzić, jakby również ich męczyła ponura szarość panująca dookoła. Wcale nie zamierzałam szybko wracać do akademika.
Czarny plecak, który okalał moje plecy stawał się dla mnie przeszkodą i był bardzo niewygodny. Po dłuższym marszu przestał jednak wadzić i stał się czymś co wręcz przestałam wyczuwać. Jakby moje ciało zaakceptowało go jako własną część.
Niespodziewanie dobiegł mnie dość głośny wybuch, a w powietrzu poczułam dym. Ledwo wyczuwalny, ale jednak dym. Za dosłownie sekundę jeszcze dwa kolejne, a potem ciszę.
Z ciekawością ruszyłam w stronę odgłosów, przedzierając się teraz przez dość gęste drzewa.
Zdziwiłam się kiedy dotarłam do dość dużej polany, którą promienie słoneczne bardzo pielęgnowały. Kwiaty tutaj już powoli kwitły, a drzewa wypuściły pierwsze pąki. Na środku stał chłopak, którego widziałam już u pani pedagog.
Obok niego unosił się biały dym, a on sam wyglądał teraz przerażająco. Trwa wokół wcale nie wyglądała lepiej. Po korytarzu krążyły plotki, że wcale nie powinien się znaleźć w tej szkole i ma czystego farta. Jednak widząc go w tej postaci widziałam swego rodzaju potęgę.
- Wow. - podeszłam nieco bliżej, ale jednak pozostałam w bezpiecznej odległości. - Nie chcę przeszkadzać, ale strasznie hałasujesz.
Nieco przesadziłam ze słownictwem, ale jednak nie skłamałam wspominając o hałasie.
< Kashim? :} >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz