Dziewczyna wtuliła się we mnie. Czułem, że się lekko trzęsła. Czułem, jakby ona nigdy nie przytulała mężczyzny. To było dość... Dziwne, ale przyjemne. Po chwili odsunąłem się delikatnie.
-Lepiej?
-Jeszcze chwilkę... Proszę...
-Dobra, jak chcesz... Ale czemu się trzęsiesz?
-N-Nic... Wszystko dobrze... Poprostu... Tak mam czasami.
-Czasami powiadasz... - przytuliłem ją ponownie. Po kilku minutach dziewczyna usiadła obok mnie, biorąc łyk kawy. Po tym spojrzała na mnie, pytając.
-Dlaczego masz taki kolor włosów?- wow, nie spodziewałem się tego pytania z jej ust. Trochę się zmieszałem. Nie wiem, co jej odpowiedzieć, sam nie wiem, co to dokładnie było. O konsekwencjach wypadku, to już nie wspomnę. Trochę ciężko walczy się jednostronnie, przy tym uważając, by prawa ręka nie została uszkodzona. No, ale nic z tym nie mogę zrobić. Nawet jeśli, to nie wiem co.
-Eee... Długa historia... -podrapałem się po karku, zmieszany.
-Jak chcesz, chętnie jej wysłucham. Chcę ciebie poznać, tak?
-No dobrze, ale może nie tutaj... Nie chcę, by ktoś to usłyszał...
Kiwnęła głową i wstała, łapiąc moją dłoń.
-Możemy iść do mnie.
-Skoro tak mówisz, to ok.- wstaliśmy i odłożyliśmy kubki na blat, dziękując przy tym. Następnie wyszliśmy z kawiarni, a Shura zaczęła mnie prowadzić w stronę jej mieszkania. Parę minut później byliśmy na miejscu. Woooow. Po prostu... Wooow. Jej mieszkanie jest bardzo duże, nowoczesne i podejrzewam, że cholernie drogie, ale mniejsza. Białowłosa zaprosiła mnie do środka i powiedziała, że mogę się rozgościć. Wszedłem więc do mieszkania, przedtem zdejmując buty w przedpokoju. Po chwili, usiadłem na sofie i czekałem na dziewczynę, która poszła do kuchni, by przygotować herbatę. Parę minut później Shura wróciła i podała mi kubek z gorącą herbatą.
-Proszę, a teraz... Możesz mi opowiedzieć?- zapytała, a ja spuściłem głowę. Cholernie ciężko się o tym mówi.
-To było 3 lata temu na skutek wypadku...
-Rozumiem... -szepnęła.
-Problem w tym, że nie pamiętam dokładnie, co się tam stało, a skutki odczuwam do dzisiaj...
-Skutki? Jakie skutki?
Wskazałem na prawą stronę, zaczynając od włosów, a kończąc na nodze.
-Doznałem połowicznego syndromu Marii Antoniny...
-Połowicznego? To tak się da?-spojrzała na swoje włosy i przejechała po nich dłonią. Domyśliłem się, że ona też nie miała różowo.
-Nie mam zielonego pojęcia. Wnioskując po reakcji, domyślam się, że ty też nie miałaś za różowo w życiu... Ale wracając, syndrom się pogłębił i włosy, to moje najmniejsze zmartwienie.
-Boże.... Biednyś...
-Nie potrzebuję czyjegoś współczucia. Każdy myślał, że to moje widzimisię i nic się poważnego nie stało. A zastanawiałaś się kiedyś, dlaczego zaatakowałem ciebie wtedy z prawej strony, a nie zaskoczyłem i zaatakowałem z lewej?
-Powiedzmy, że tak...-spuściła głowę, a ja dotknąłem obiema rękoma, jej rąk. Jedna strona była ciepła, a druga wręcz lodowata.Spojrzała na mnie.
-Radzisz sobie?-zapytała, łapiąc delikatnie moje ręce. Jej dłonie były lodowate, jakbym wsadził rękę w śnieg. Moja lewa strona wręcz drgnęła pod wpływem zimna, więc ją odruchowo zabrałem i lekko syknąłem z bólu.
-Jakoś muszę, nie?
-Przepraszam...-szepnęła, po czym spojrzała mi w oczy.-Mogę ci jakoś pomóc?
-To miłe z twojej strony, ale nie potrafisz. Nawet ja tego nie potrafię. Nie przywrócę sobie zdolności w drugiej stronie..
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz