sobota, 17 marca 2018

Od Ferdinanda C.D Blue


Ale o co ci gościu chodzi? O co robisz aferę? — zapytał chłopak, mężczyzna, kij wie kto, najważniejsze, że był wrogiem numer jeden i przy tym wszyscy zostańmy.
I cała rozmowa prawie szła gładko (oczywiście pan ” nie patrzę przed siebie, gdy idę, bo po co” dalej zgrywał idiotę), prawie udało się dojść do porozumienia, aż obok nich nie pojawiła się niska, niebieskowłosa dziewczyna. Ferdinand zmrużył oczy i spojrzał na nią, bo niech spróbuje się wtrącić w rozmowę, a i ona dostanie instrumentem po głowie, choć kobiet bić się nie powinno.
Co się stało panowie, że chcecie sobie skakać do gardeł?
I czarnowłosy chłopak już miał się odezwać, że podziękuje za pomoc wszelaką, bo po co mu ona, poradzić sobie potrafi sam, ale oczywiście pan ”jestem duży i tylko tym mogę się pochwalić” musiał zabrać głos, choć chyba wszyscy zdążyli się już domyśleć, że wielki z niego mówca grecki nie był. Raczej bliżej do spartan, ale i ci przy nim byli pokojowymi owieczkami o IQ przewyższającym to tych przybyszów z kosmosu, co niby wszyscy o nich słyszeli, ale nie widział nikt.
Co takie małe dziecko jak ty wbija do rozmów dorosłych? — oświadczył, a po chwili padł na kolana, bo dziewczyna bezpardonowo kopnęła go w krocze.
Ferdinand zaczął się zastanawiać, gdzie on trafił i w ogóle po co tu się pchał.
Oczywiście po chwili nastąpiła typowa gadka-szmatka, krótka wymiana zdań, a wróg numer jeden ostatecznie zniknął za rogiem, co nie oznaczało, że Frytek nie planował już po cichu słodkiej zemsty za atak na święty instrument.
Przepraszam za wtrącenie się. Wszystko w porządku? — zapytała dziewczyna, wyrywając go z zamyślenia, a on mógł jej tylko posłać uśmiech i przewrócić oczami.
Akurat to pytanie zadałbym tamtemu — mruknął w odpowiedzi, przekrzywiając głowę w prawo. —Możliwe, że mogłaś go pozbawić płodności w ten sposób i jak bardzo nie chciałbym, żeby miał dzieci w przyszłości, tak kopanie kogoś w krocze też nie jest zbyt… humanitarnym wyjściem? — stwierdził, spoglądając na nią kątem oka. — Fryderyk, Frytek, byle nie Ferdinand — przedstawił się ostatecznie, posyłając jej uśmiech.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz