Kashim wysłuchał w ciszy tego co miała mu do powiedzenia dziewczyna. Fascynująca umiejętność, lecz wiążąca się najprawdopodobniej z jeszcze wieloma innymi komplikacjami. Jeśli opuści ciało na dłuższy czas to nie ma przypadkiem możliwości, że jak zrobi to zbyt długo, skończy się niedotlenieniem mózgu i śmiercią? Ryzykowne, więc czemu zaryzykowała by uspokoić chłopaka. Podczas zadawania dobie tylu pytać, Kashim dostrzegł jak kobieta w jednej chwili traci siły i opada na jego tors. Zaskoczony, upewnił się, że rudowłosa ma stabilne tętno i powoli pomógł jej przejść do siadu. Widział, że nie była teraz w najlepszej formie. Oczy zamroczone, a ciało prawie całkowicie bezwładne.
- Przepraszam. – Jęknęła, otwierając oczy i po chwili łapiąc się za głowę, jakby informując mężczyznę, że nadal rudowłosa nie wróciła do pełni sił. – Chyba wyszłam z wprawy. - Dziewczyna posłała mu zakłopotany uśmiech, widniejący na tle różowych policzków. Kashim będąc tak blisko nieznajomej mógł teraz stwierdzić, że jest na prawdę urokliwą kobietą. Nie przeszkadzał mu nawet mocny makijaż, który dodatkowo dodawał jej dzikości, która jest zawsze kojarzona z rudymi czuprynami. Wręcz przeciwnie, podobało mu się to. Zaczęło go ciekawić, czemu stał się teraz tak łagodny. Może moc kobiety miała jeszcze jakiś dłuższy wpływ na ofiarę? Nie wiedział, jednak nie czuł gniewu, czy jakiejkolwiek irytacji. Wręcz przeciwnie sam był trochę zakłopotany, co na szczęście potrafił perfekcyjnie ukryć, za szkarłatnymi wrogo nastawionymi do wszystkich oczami i urodzie dzikiego psa. Nagle kobieta ponownie zaczęła tracić siły i ześlizgnęła się na nogi chłopaka.
- Potrzebujesz odpoczynku. - Westchnął ciężko Kashim biorąc kobietę na ręce, w dość dziwnej pozie, gdyż jej ręce zwisały z jego barków, a nogi mogły się bezproblemowo owinąć wokół jego talii.
- Co robisz? - Zapytała nerwowo, jakby chcąc się wydostać z uścisku. Blondyn postanowił zanieść.. właśnie jakie było jej imię? Kashim automatycznie zmarszczył brwi. "Co się z Tobą dzieje chłopie?" Mruknął do siebie w myślach. Nigdy się nie interesował innymi, na pewno nie ich tożsamością. Wręcz próbował wszystkich wyrzucić ze swojej głowy, nie kojarzył nawet imion osób ze swojej klasy, więc czemu teraz jest tak zaabsorbowany tą informacją?
- Sama nie dasz rady iść, nie mam racji? - Powiedział ironicznie Kashim, czując jak gorąca niczym zapalona pochodnia skóra kobiety zaczyna ocierać się o jego szyję, by skryć swoje zawstydzenie zaistniałą sytuacją. Mężczyzna na prawdę przestał siebie poznawać, nie wiedział, że potrafi być taką oazą spokoju. - Jak Ci na imię? - Zapytał po chwili, cicho z bardzo dziwnym tonem, jakby zrobił to wbrew sobie. Do nosa młodzieńca wdarł się nagle przyjemny zapach kobiety. Czyżby mu się to podobało?
- Keya Tabuchi. - Odparła krótko rudowłosa, będąca nadal widocznie zawstydzona. Kashim w sumie jej się nie dziwił, w końcu tak noszą mężczyźni zwykle swoje kobiety, jednak dziewczyna upadła na niego tak niefortunnie, że zmiana pozycji mogłaby być upierdliwa, jak i nie bolesna dla Keyi. - Gdzie mnie niesiesz? - Spytała rozglądając się niepewnie. Znajdowali się w środku lasu, więc trudno było odczytać kierunku świata, a tym bardziej stwierdzić, gdzie znajduje się miasto. Tyle dobrego, że Kashim odwiedzał to miejsce dość często, tak więc znał okolicę jak własną kieszeń. Chłopak poczuł chwilowy dyskomfort. Przypomniał sobie, że jeszcze niedawno wspinał się przecież na ogromny klif i jest cały mokry od potu i nitrogliceryny. "Czemu się tym tak przejmujesz?!" Już widocznie zirytowany mężczyzna bił się ze swoimi myślami.
- Do szkolnej pielęgniarki, powinna jeszcze być u siebie, tam odpoczniesz, a jak będzie potrzeba podłączy Ci kroplówkę. - Wytłumaczył Kashim zirytowanym tonem, spowodowanym nadmiarem niewygodnych myśli w jego głowie. Chociaż to wskazywało, że był cały czas sobą, gdyż potrafił popaść w gniew z byle jakiego powodu.
- Przepraszam za kłopot. - Oznajmiła drżącym głosem dziewczyna, na co zaskoczony blondyn zacisnął szczęki. "I Po co ją jeszcze straszysz kretynie?" Miał odczucie jakby kobieta była delikatnym kwiatem, który w jego rękach niestety nie ma szans na przeżycie. Nie potrafi być delikatny, a tym bardziej miły. To tylko kwestia czasu, aż zacząłby wyrywać płatki. Nie mówiąc już nic, bo jak uważał Kashim pogorszyłby tym tylko sprawę. Szedł powoli przed siebie, mijając to ostrożnie wystające skały, czy grube korzenie drzew, by nie spowodować bolesnego dla obojga upadku. Nie minęło więcej niż kilkanaście minut, kiedy blondyn dotarł z rudowłosą na rękach do Akademika. Oczywiście wszystkie oczy były zwrócone w jego kierunku. Dobrze wiedział co myślą. Psychopata, doprowadził kobietę do takiego stanu i teraz łaskawie ją zanosi do pielęgniarki. Pewnie bił ją własnymi pięściami, nie dając nawet chwili odetchnięcia. Opamiętał się dopiero, gdy zobaczył, że ledwo dycha. Jego opinia jest gorsza od wielu przestępców siedzących w pace. Sam sobie taką wyrobił i był z tego dumny. Na twarz Kashima wpełzł oziębły, lecz pełen ekscytacji uśmiech. "Wszyscy macie się mnie bać bezużyteczne ścierwa. Znajcie swoje miejsce" Przez jego głowę codziennie przechodziły podobnego rodzaju myśli, wskazujące jakim psychopatą jest tak naprawdę blondyn. Niestabilna psychika doprowadzała do wielu nieprzyjemnych konfliktów, mężczyzna był w stanie rzucać się na nauczycieli i zadawać im nieprzyjemne tymczasowe obrażenia. Policja jest z nim zapoznana i to już za dobrze. Prawie każdy dorosły, który go zna był pewien, że wyrośnie na przestępce, a łącząc z tym jego niezwykłe umiejętności, zdawało się to przerażającym punktem widzenia przyszłości. Wielu nakłaniało go do pójścia do psychiatry, a do tego liczne rozmowy z jego rodzicami. Co jego starzy mają do tego? Jest już pełnoletni. Parsknął pod nosem chłopak i zdał sobie sprawę, że stoi już pod pomieszczeniem pielęgniarki. Bez pukania tworzył drzwi kopnięciem i wszedł do środka.
- Kashim jak ja Cie pierdolne kiedyś, jak ty te drzwi, to się nie pozbierasz! - Wykrzyknęła wysoka opasana w biały strój kobieta, która wyszła zza prześwitującej zasłony. Ujrzawszy jednak na jego rękach młodą rudowłosą, zaskoczona przyłożyła dłoń do ust, jakby chcąc zapomnieć wszystko co przed chwilą powiedziała, gdyż przy innych to nie wypada. - Co się stało? - Spytała zaniepokojona podchodząc do Kashima, który kład Keye na łóżku. Nie oskarżała mężczyzne o nic, nie rzuciła nawet podejrzliwego spojrzenia. Może dlatego, ze przebywał tutaj tak często, że kobieta zna go już na wylot i wie, że nie byłby do czegoś takiego zdolny, chyba że byłaby to legalna walka podczas Turnieju Magicznego. Dodając jeszcze fakt, że dziewczyna nie była poobijana to wszystkie podejrzenia zostały natychmiastowo rozwiane w jej głowie.
- Użyła swojej mocy, po czym prawie zemdlała. - Wytłumaczył krótko rozczochrany i najeżony niczym jeż blondyn. Patrzył jak pielęgniarka sprawdza, to reakcje źrenic na światło, to różne bodźce. Czując delikatny żal do siebie Kashim, ze skrzywioną miną podrapał się z tyłu głowy. W końcu gdyby nie on to by do tego nie doszło. "Przecież jej o to nie prosiłeś" Jakby zła strona młodzieńca odezwała się ponownie, by przywrócić jego umysł do wcześniejszego stanu.
- Rozumiem, dobrze się spisałeś. - Odparła pielęgniarka badając przy tym bladą Keye. Mężczyzna samym spojrzeniem stwierdził, ze dziewczyna wygląda gorzej niż wcześniej. Czym mogło to byś spowodowane? Przykładając dłoń do ust zmarszczył w zamyśle brwi. Może jej mózg na prawdę po tamtej akcji został niedotleniony? Ale takie skutki powinny już minąć nieprawdaż? Może powinien szukać przyczyny u całkowicie innego źródła. Nitrogliceryna, rozszerza naczynia krwionośne, może doprowadzić do wazodylatacji, przy tym zmniejszenie ciśnienia. Czy to właśnie on chcąc pomóc, dodatkowo pogorszył stan rudowłosej? Jak mógł postąpić tak bezmyślnie. - Możesz już iść. - Kobieta machnęła na Kashima ręką, która spojrzał na wpatrującą się w niego rudowłosą. Jedyne co mu zostało to pozostawienie dziewczyny w dobrych rękach. Domyślił się, ze pielęgniarka znałą przyczynę złego samopoczucia Keyi, a to co myśli to tylko insynuacja... Otworzył usta i zaczął powoli nimi poruszać, by dziewczyna z łatwością odczytała to co ma do powiedzenia: "Wracaj szybko do zdrowia". Po czym odwrócił się jakby nigdy nic na pięcie z widoczną obojętnością, za którą kryło się nasionko goryczy. Zostawiając wszystko za sobą chwycił w rękę telefon, by wykręcić numer do znajomego.
~ Następnego dnia ~
Kashim dotknął bolącego miejsca i syknął cicho. Był cały poobijany, a do tego miał widoczne sine ślady na całym ciele. Wieczorna przechadzka ze znajomym nie skończyła się ciekawie. Blondyn miał ogrom wrogów i niezliczoną ilość ludzi, którym podpadł na wiele sposobów. Podirytowany spojrzał na swojego przyjaciela, którym był mężczyzna tego samego wzrostu, o długich czerwonych, spiczastych włosach. Jego rany były porównywalne do Kashima, jednak bardziej powierzchniowe, gdyż chłopak miał zdolność utwardzania ciała. Żyjąca w dodatku chodząca skała. Zbili wszystkich na kwaśne jabłko, jednak nadal był wściekły, gdyż nie udało im się dorwać szefuńcia tych pchlarzy buszujących po okolicy i okradających starsze panie wraz z wnukami.
- Ej.. psssttt, jakaś dziewczyna się na Ciebie patrzy. - Kashim usłyszał głos towarzysza. Warto wspomnieć, że jest on jego przyjacielem z dzieciństwa, najbliższym i jedyny. Nie ważne co by się działo, ta dwójka pójdzie za sobą w ogień. Zaczepisz jednego, drugi od razu eci mu na ratunek, nie ważne co by ważnego się działo. Mają wobec siebie długi, zaufania, liczne konflikty, co tak bardzo ich łączy. W dodatku uważają, że są do siebie bardzo podobni, mimo iż Kashim to chodzący wulkan, a Tengo rozradowany promyczek, który rozśmiesza wszystkich naokoło i naprawa energią. Blondyn spojrzał w kierunku, który został mu nakazany. Czerwonowłosy wskazał palcem na pewną kobietę, jak po sekundzie stwierdził była to Keya. Jej widok wywołał widoczną ulgę w mimice twarzy mężczyzny, jednak ten szybko to przykrył za maską obojętności.
- To Keya. - Oznajmił widząc jak kobieta macha do niego delikatnie ręką, na co odwzajemnił tym samym gestem. Może jednak ta bójka się przydała? Przynajmniej teraz wygląda jak groźny uliczny pies, do którego lepiej nie podchodzić, z tak poobijanego faceta nie wyczytasz żadnych emocji, prócz wrodzonej arogancji.
- Jakim cudem taka laska chce się w ogóle z Tobą zadawać? - Parsknął śmiechem chłopak, na co Kashim uderzył do z płaskiej dłoni w tył głowy. - No co? A źle mówię? Jesteś totalnym chujem, nie wiem jak ona może z Tobą wytrzymywać. - Tengo stwierdził fakt, który był niezaprzeczalny, jednakże możliwy do podważenia. Chcąc jak najszybciej zakończyć tę bezsensowną rozmowę, szukał jakiegoś rozwiązania w głowie, by móc dowiedzieć się w końcu, czy kobieta ma się dobrze.
- Zauważ to, że dla niej nie jestem wredny frajerze. - Fuknął pod nosem do przyjaciela, który z zaskoczeniem i fascynacją zaczął mu się przyglądać, wywołując przy tym nieciekawe skrępowanie. Tengo potrafił czytać z Kashima jak z otwartej księgi, na szczęście zazwyczaj się mylił...
- Ohoho.. Czyżbyś się zakochał? - Wypalił nagle, przez co blondyn, aż odchylił się z niedowierzania, że coś takiego mogło przyjść jego najlepszemu przyjacielowi do głowy. Chociaż co w tym dziwnego, dla reszty świata jest strasznie toksyczny, czasami nawet dla Tengo, który już do tego przywykł i innego wcielenia Kashima jako przyjaciela sobie nie wyobraża. Chociaż to właśnie ta zawziętość, sprawia, że są sobie tak bliscy.
- Chyba w Twoich snach. - Warknął groźnie uderzając mężczyznę w obolałe żebra. Blondyn spiorunował znajomego wzrokiem, dając mu wprost do zrozumienia, by nigdy więcej nie pieprzył tego co mu ślina na język przyniesie.
- Dobra, dobra żartowałem..~! - Wijąc się z bólu, a zarazem śmiechu Tengo prosił blondyna by przestał i sam obiecał, że nie będzie mówić żadnych docinek. Kashim dając znać ręką czerwonowłosemu by odszedł, skierował się od razu w stronę Keyi, która stała w miejscu, oczekując jego osoby. Wyglądała dobrze.. Rude włosy powiewały na wietrze, co chwile zrywając się na twarz kobiety, która musiała je odganiać. Była w pełni sił, do tego szeroki uśmiech przywitał blondyna, od razu, gdy był w odległości kilku metrów. Kashim przystanął i spojrzał w oczy dziewczyny. Nie wiedział co powiedzieć.. powinien spytać, czy wszystko dobrze? Czy najpierw się przywitać? A może zwyczajnie rzucić pod nosem coś szorstkiego. Skrępowany tym co ma zrobić, usłyszał jak Keya odzywa się pierwsza:
< Keya? Wiem.. poleciałam mocno do przodu, przepraszam. xD Możesz opisać to z Twojej perspektywy lub lecieć dalej. :3 >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz