Uno stał właśnie na linii swojej strefy zmiany. Biegł jako czwarty, więc musiał czekać, aż trzeci zawodnik przejmie pałeczkę. Widząc jak jest już blisko, przygotował dłoń i rozpoczął powoli bieg, by mieć większe szanse wygranej. Kiedy poczuł w dłoni przedmiot, bez zastanowienia ruszył pędem przed siebie. Co tchu wytężał każdy mięsień, by stwierdzić, że właśnie wysunął się na prowadzenie, chociaż rywal w postaci jego przybranej siostry deptał mu po piętach. Czemu tak lubił biegać? Nikt tego nie wie, po prostu uważał, że to pozwala mu zrobić krok na przód. Umożliwi mu to pójście dalej przez życie. Dogonienie tych, na których mu tak zależy. Przed oczami błysnął mu widok, jego rodziców. Z dnia na dzień był coraz mniej wyraźny, teraz już nawet nie widział twarzy, tylko kolor włosów, i szeroki uśmiech. Chciał ich dogonić... W czasie wyczerpującego biegu, kiedy miał już tylko dziesięć metrów do przebiegnięcia, Uno wyczuł coś co go zaniepokoiło. Duże skupisko, w którym kumulowała się nienawiść. Brunet bez zastanowienia się wybiegł z toru, przeskakując przez mały płotek, który miał służyć jako ograniczenie dla widzów. Słysząc za sobą krzyki kolegów, którzy kazali mu natychmiastowo wracać, ten zmierzał do centrum negatywnych emocji. Czuł, że dzieje się coś niedobrego, dlatego nie zwalniał nawet na chwilę. Dobiegając do ciemnego zaułku znajdującego się za jego szkołą, dojrzał grupę mężczyzn. Nie wyglądali na uzbrojonych, przez co Uno nie czuł nawet zaniepokojenia, w stosunku z rozpoczęciem walki. Doskonale widział, że nad kimś się znęcają, gdyż próbowali wyłudzić pieniądze i leciały także mniej uprzejme zwroty, jednakże mężczyzna nie wyczuwał niczyjego strachu, co go zaskoczyło. Mimo to nie zawahał się i zaczął podchodzić do tłumu.
- Hej wy.. - Warknął groźnie, gdy wszyscy zgromadzeni spojrzeli w jego kierunku. Uno otworzył ust, a pod wpływem mocy, jego włosy zaczęły szamotać się w wszystkich możliwych kierunkach. - Odejdźcie stąd, albo pożrę wasze dusze.. - Jakże tandetny tekst, jednakże dodając do tego umiejętność przemiany w demona, zawsze działał. Z pleców Una wyrosły ogromne skrzydła, ciało zaczęło się rozrastać, a na głowie wyrosły rogi. Grupa szkolnych chuliganów, natychmiastowo zaczęła wrzeszczeć "DEMON!" i w popłochu uciekali na drugi koniec uliczki, by zniknąć za budynkiem. Powstrzymując dalszą przemianę Uno przeczesał włosy.
- Ha, ha jak po maśle. - Uśmiechnął się zwycięsko, patrząc na niskiego chłopca, który stał się ofiarą tych przygłupów. "Słodki.." Pierwsze co przyszło mężczyźnie na myśl, gdy ujrzał niewinny wyraz twarzy, a do tego fryzurę przypominającą wygląd pazia za czasów rycerzy. Podszedł bliżej i wyciągnął rękę, by pomóc młodziakowi wstać. Wyglądał jak niewinny trzynastolatek. Godne pożałowania zachowanie kilkunastu dorosłych mężczyzn, którzy atakują kogoś tak młodego.. i boją się ducha. - Nic Ci nie jest? - Spytał, gdy też przyjmując jego gest, podniósł się na równe nogi. Nie wyglądał na rannego, jedynie delikatnie poobijanego. Już miał wysłuchać odpowiedzi chłopaka, gdy wsadzając ręce do kieszeni wyczuł, że nie ma jego telefonu. Zdezorientowany krzyknął niewyraźnie coś pod nosem i począł się nerwowo rozglądać. Nie tyle był to dla niego ważny przedmiot pod względem komunikacji, a raczej prezent, który dostał całkiem niedawno, gdyż wcześniej nawet takowego nie posiadał. Cóż do tej pory nie umie do końca się tym posługiwać, ale ważne, że chociaż odbierze telefon, gdy trzeba. Będąc trochę w panice, Uno ujrzał swój telefon centralnie przed jego twarzą. Wystraszony odskoczył do tyłu z cichym pisknięciem. Stary chłop przemieniający się w demona, boi się latającej komórki, co za ironia losu. Uno kątem oka zerknął na chłopaka stojącego po drugiej stronie lewitującego telefonu. Mężczyzna chwycił wtedy swoją własność i spojrzał z błyskiem na młodzieńca.
- To ty to zrobiłeś? - Spytał z zachwytem. - Niesamowite! - Skrył komórkę w swojej kieszeni i przykucnął by byś na równi z chłopakiem. - Skoro masz takie zdolności, powinieneś podnieść ten kosz i zrzucić im na te puste łby. - Zaśmiał się gromko Uno, dziękując również za oddanie mu jego własności.
< Fryderyku? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz